REKLAMA

Wawer

różne »

 

Kierowca autobusu wezwał policję do szczeniaka

  13 września 2018

alt='Kierowca autobusu wezwał policję do szczeniaka'
źródło: czytelnik

Kaganiec, transporterek, koniec jazdy albo... interwencja służb mundurowych - taki wybór mają w komunikacji miejskiej właściciele psów, jeśli trafią na kierowcę-służbistę.

REKLAMA

Konflikty między właścicielami psów a osobami, które nie przepadają za czworonogami, to w wielkim mieście codzienność. Najczęściej widowiskowe sceny rozgrywają się w parkach, gdzie wspólny język znaleźć muszą "psiarze", rolkarze, rowerzyści, dzieci i seniorzy. Prawdopodobnie najbardziej absurdalne sytuacje dzieją się jednak w pojazdach komunikacji miejskiej. Do jednej z nich doszło w sobotę 8 września.

- Kierowca autobusu wezwał policję, bo mój kilkumiesięczny szczeniak nie miał kagańca - pisze nasz czytelnik z Wawra. - Policjanci pogłaskali psa i powiedzieli, że mają lepsze rzeczy do roboty, ale musieli przyjechać. W autobusie było może pięć osób. Wszyscy wysiedli, bo trwało to ze 20 minut. Dodam, że pies kocha wszystko i wszystkich, siedzi grzecznie przy nodze na smyczy, nie szczeka i nie liże po nogach.

Regulamin to regulamin

Jak informuje Zarząd Transportu Miejskiego, przepisy dopuszczają przewożenie psów pod warunkiem, że nie zachowują się one agresywnie, nie są uciążliwe dla pasażerów oraz mają założony kaganiec i są trzymane na smyczy. Dla ras psów, którym nie da się założyć kagańca (jak buldogi) albo nie ma kagańców w odpowiednich rozmiarach, trzeba mieć transporter. Tyle teorii. W praktyce wszystko zależy od podejścia kierowcy, który może przymknąć oko na sztywne przepisy.

Zapraszamy na zakupy

W USA też problemy

W poszukiwaniu dobrych rozwiązań warto szukać inspiracji za granicą, zwłaszcza w miastach z dobrze zorganizowaną komunikacją miejską. W niektórych z nich przepisy dotyczące przewożenia zwierząt są łagodniejsze, niż w Warszawie, w innych - surowsze. Jedno z najciekawszych rozwiązań stosowane jest w metrze w Nowym Jorku, gdzie wolno przewozić tylko zwierzęta mieszczące się w torbach lub pojemnikach. Ponieważ regulamin nie wspomina o rozmiarach, nie należy się dziwić, gdy z czyjegoś plecaka nagle wyjrzy zdziwiony shiba inu, czyli słynny "pieseł".

(dg)

 

REKLAMA

Komentarze (2)

# mole

13.09.2018 17:17

W Bolanda tylko zachlani, zarzygani, zasikani i naćpani menele są ponad regulaminem. Ich żaden służbista nie ruszy.

# PKU

14.09.2018 09:08

Irytują mnie takie komentarze "tyle w teorii". Skoro jest taki zapis w regulaminie, że ma mieć kaganiec i smycz albo być w transporterze to znaczy, że tak ma być. Oczywiście można dyskutować o zasadności takich zapisów, ale nie zwalajcie odpowiedzialności na kierowcę. Kierowca zachował się prawidłowo - zastosował się do przepisów.
Skutkiem takiego komentowania niestosowania się do przepisów jest brak poszanowania do prawa w ogóle. Skoro można zignorować przepis o przewożeniu psów bo uznajemy, że nam się nie podoba to przecież analogicznie możemy nie stosować innych. No bo przecież jeśli kierowca, policjant, urzędnik będzie fajny to "przymknie oko na sztywne przepisy". A potem się ludzie dziwią brakowi poszanowania przepisów.
więcej na forum

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuWawer

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

Butelki dla dzieci Kambukka
Kambukka Reno

REKLAMA

Wyjazdy sportowe
Wyjazdy sportowe

REKLAMA

REKLAMA