Humor
25 maja 2007
- Chodź pan, wpiszę dwóję...
- Ale dlaczego? Nie sprawdził pan mojej pracy, a innym pan powpisywał od ręki...
- Panie kolego. Wystukiwałem w blat Morsem: "Kto chce piątkę niech podchodzi... Kto chce czwórkę niech podchodzi..."
*
Student spóźnił się na wykład historii starożytnej. Po chwili zaczął się w ławce niez-nośnie wiercić, zaczepiać innych studentów, i ogólnie robił wielkie zamieszanie. Pro-fesor w końcu nie wytrzymał. Podszedł do studenta i wściekły wycedził przez zęby:- Młody człowieku! Jak ty się zachowujesz?! Uwłaczasz godności studenta. Co z cie-bie wyrośnie? Co ty zamierzasz robić w życiu? Czy ty wiesz, że w twoim wieku Aleksander Wielki był władcą całego znanego ówczesnego świata?
Na to student z niezmąconym spokojem:
- Tak panie profesorze, ale jego nauczycielem był Arystoteles.
*
Dyrektor zwraca się do pracownika:- Panie, pan wszystko robi powoli: powoli pan myśli, powoli pisze, powoli mówi, powoli się porusza! Czy jest coś, co robi pan szybko?
- Tak, szybko się męczę...
*
Kowalski: Proszę wybaczyć panie kierowniku, ale w tym miesiącu nie dostałem premii... Kierownik: Wybaczam panu.*
Mówią, że warto dla zdrowia chodzić na bosaka. Szczera prawda! Za każdym ra-zem, kiedy budzę się rano w butach - głowa mnie strasznie boli...*
W każdą niedzielę, wychodząc z kościoła, mężczyzna dawał żebrakowi 10 zł i tak to trwało kilka miesięcy. W październiku dał mu 5 zł. Zdziwiony żebrak pyta:- Dlaczego tylko 5 zł, zawsze było 10 zł?
- No wiesz, posłałem syna na studia.
- To dlaczego na mój koszt?
*
Dwóch prawników weszło do baru. Zamówili po drinku, po czym wyciągnęli z teczek po kanapce i zaczęli jeść. Natychmiast pojawił się przed nimi właściciel baru.- Panowie, bez przesady, nie możecie tu jeść swoich kanapek.
Prawnicy wzruszyli ramionami i zamienili się kanapkami.