REKLAMA

Bielany

Zakorzenieni na Bielanach

 

Historia zaklęta w brązie

  5 lutego 2013

alt='Historia zaklęta w brązie'

"Zakorzenieni na Bielanach" to cykl prezentujący ludzi, którzy z okolicą związani są od lat. Tu żyją i pracują, nierzadko wykonując zapomniane od dawna zawody. W tym wydaniu - pan Lech Brzozowski i jego artystyczna pracownia brązowniczo-grawerska, położona przy ul. Broniewskiego 37, tuż przy trasie Armii Krajowej.

REKLAMA

Niewielka pracownia, a wypełniona po brzegi brązowymi i mosiężnymi eksponatami. Na półkach stoją figurki, medale, odznaki. Całe ściany zapełnione są odznaczeniami, medalami i plakietkami.

- Brązownictwo, grawerstwo, cyzelatorstwo to takie wymierające zawody - opowiada Lech Brzozowski. - Ja uczyłem się zawodu w szkole rzemiosł artystycznych, potem pracowałem przez kilka lat w Warszawie i w Chicago... Żeby otworzyć taki biznes, kiedyś trzeba było skończyć odpowiednią szkołę, odbyć kilkuletnią praktykę, zdać egzaminy - wspomina pan Lech. - Dzisiaj to już nie jest konieczne, zresztą mało jest teraz takich pracowni...

Dorożki na Bielanach

- Pracuję w zawodzie od 1961 roku, a tutaj przy Broniewskiego ponad 30 lat. Oprócz mnie chyba nic nie zostało już z tamtych czasów. No, może ta poręcz przy wejściu do pracowni! - śmieje się pan Lech. - 30 lat temu nie było tej wielkiej trasy, dużo gorszy był dojazd do innych dzielnic. Teraz z Bielan na Bemowo jedzie się w kilka minut! - mówi artysta. - W moim pawilonie też nie ma już firm z tamtych czasów, zostałem sam. I naokoło wszystko wyglądało inaczej. Nie było tego dużego kościoła przy Broniewskiego, zamiast niego stała mała kaplica. A tutaj obok było gospodarstwo... Pamiętam jeszcze, że jak szedłem rano do pracy, to spotykałem codziennie dorożkarza - jechał z Bielan na Stare Miasto...

Kup bilet

Historia w pigułce

Choć czasy się zmieniły, a na rynku dominują fabrycznie wykonane produkty, są branże, które wciąż potrzebują artysty-brązownika.

- Do filmów czy teatrów ciągle mam zamówienia. Dużo też miałem zleceń z urzędów - opowiada pan Lech. - Szczególnie w okresie transformacji było dużo zamówień na orła w koronie. Pieczęcie, godła, odznaczenia - wymienia. - Oprócz tego często mam zamówienia związane z upamiętnieniem różnych ważnych wydarzeń. Tu plakietka związana z 60. rocznicą wyzwolenia Bolonii, tu plakietki "Ikar", miniatura Nike - pokazuje eksponaty na ścianach i półkach. - Bardzo dużo robiłem prac związanych z II Korpusem gen. Andersa i III Dywizją Strzelców Karpackich, dużo też usług do kościołów na Starym Mieście. Z takich prywatnych zleceń często się zdarzają herby rodowe. Wielu ludzi dzisiaj poszukuje swoich korzeni... Tak więc praca jest - podsumowuje artysta. - Mógłbym już być na emeryturze, ale ciągle przychodzę do swojej pracowni. To moja pasja!

Katarzyna Zawadzka

 

REKLAMA

Komentarze

Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy...

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

Zapraszamy na zakupy

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuBielany

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

AMBRA - Twoje Perfumy
AMBRA - Twoje Perfumy

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

City Break
City Break

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

Wyjazdy sportowe
Wyjazdy sportowe

REKLAMA

REKLAMA