Goscieradowska: szczury, grzyb, brak ciepłej wody, gazu i ogrzewania
16 maja 2012
Budynek przy Gościeradowskiej 7a jest w opłakanym stanie. Straszy grzybem na ścianach, brudną klatką schodową oraz nieotynkowaną elewacją. Mieszkańcy żyją tam bez ciepłej wody, gazu i ogrzewania. Zakład Gospodarowania Nieruchomościami, który zarządza budynkiem, nie zamierza nic z tym zrobić. Wcale nie z powodu braku pieniędzy.
Ze swoimi problemami mieszkańcy poszli do dzielnicowych radnych. Ci jednak niewiele pomogli. - Budynek na mocy prawomocnej decyzji burmistrza gminy Targówek w 2000 roku został przeznaczony do przekazania spadkobiercom właścicieli. W związku z tym ponoszenie innych obciążeń na rzecz spadkobierców poza bieżącym utrzymaniem konserwacyjnym i wymaganymi przepisami przeglądami jest nieuzasadnione - napisali urzędnicy.
Kłopotliwy budynek
Urzędnicy ZGN tłumaczą, że mają związane ręce. Obecny stan prawny budynku jest dla nich kłopotem. Nie wolno im w niego inwestować, a spadkobiercy właścicieli ociągają się z jego przejęciem. W budynku znajduje się 16 lokali mieszkalnych i jeden użytkowy. Zasiedlona jest połowa mieszkań. Druga połowa i lokal użytkowy to pustostany.
Puste lokale, łatwy dostęp do piwnic oraz nieużytkowany strych to zaproszenie dla wszelkiego rodzaju patologii oraz bezdomnych.
Kiedy przejmą budynek?
Mieszkańców taka odpowiedź nie zadowala. - Jak długo mamy tak żyć, skoro sprawa ciągnie się już 12 lat i końca nie widać? - pytają. ZGN chce przekazać budynek właścicielom, jednak od lat nie może sfinalizować sprawy. - Z powodów niezależnych od nas określenie terminu przekazania nie jest możliwe - mówi Ewa Prusińska. Dowiedzieliśmy się, że spadkobierców nieruchomości jest kilku i nie mogą oni dojść w tej sprawie do porozumienia.
- Skarga mieszkańców dotycząca zawilgocenia budynku, wymagającej remontu klatki schodowej i stanu technicznego wybudowanego w 1934 r. budynku z czerwonej cegły bez elewacji i docieplenia, oraz braku instalacji centralnego ogrzewania i ciepłej wody oraz gazu, jest jak najbardziej zasadna. Jednak ze względu na decyzję z 2000 roku nie możemy nic zrobić - dodaje urzędniczka ZGN. Przyznaje też, że na terenie posesji były szczury. - W ubiegłym roku trzykrotnie przeprowadzaliśmy deratyzację i dezynsekcję. W tym roku planowana jest dwukrotna deratyzacja budynków wraz z terenami w tym rejonie - mówi Ewa Prusińska.
Mieszkańcom nie pozostaje więc nic innego, jak czekać. Jak długo jeszcze? Tego nie wie nikt, poza spadkobiercami właścicieli, którzy najprawdopodobniej obawiają się przejęcia budynku w tym stanie wraz z lokatorami.
Maciej Kamiński