Łucznicy nie znaleźli uznania. Absurdalny powód odmowy
23 maja 2024
Na Żeraniu mogła powstać profesjonalna baza do trenowania łucznictwa - tego właśnie chcieli miłośnicy tego szlachetnego sportu olimpijskiego, którzy złożyli projekt do budżetu obywatelskiego Białołęki. Jednak urzędnicy powiedzieli "nie". Dlaczego?
Dominika Teklińska i Katarzyna Przyżycka zgłosiły do budżetu obywatelskiego projekt, którego celem miał być dostęp mieszkańców dzielnicy do bezpiecznej infrastruktury umożliwiającej strzelanie z łuku.
Trudno trenować łucznictwo w Warszawie
Tor łuczniczy miałby powstać przy ul. Myśliborskiej 35, za przedszkolem, w pobliżu oczka wodnego mieszczącego się przy wałach terenu PGNiG Termika i sąsiadującego z dawną fabryką domów Stare Świdry. Jak przekonują projektodawczynie, z toru łuczniczego i zajęć mogli skorzystać wszyscy mieszkańcy dzielnicy po uprzednim zapisaniu się na zajęcia.
- Tu nie jest ważny wiek czy płeć. Strzelać może każdy, czy to rekreacyjnie czy sportowo - przekonują. - Łucznictwo wymaga skupienia uwagi i dzięki termu poprawia koncentrację. Łuk rozwija umiejętność szybkiego podejmowania decyzji oraz panowania nad własnymi emocjami. Co ciekawe, strzelanie z łuku wzmacnia plecy, a więc może też być formą rehabilitacji. Poprawia kondycję fizyczną, wzmacnia górną partię grzbietu, ale również stabilizuje tułowie. Nie trzeba być zawodowym sportowcem, aby strzelać. Łucznictwo może być formą alternatywnego spędzania czasu wolnego, a także pracy nad sobą - wyliczają zalety tego olimpijskiego sportu (łucznictwo zadebiutowało na igrzyskach w Paryżu w 1900 roku).
Co na to urzędnicy?
Projekt został wyceniony na 520 tys. zł i zapewne przepadłby w głosowaniu mieszkańców, gdyż jest to sport niszowy. Jednak nie otrzymał on nawet takiej szansy. Miejscy urzędnicy nie dopuścili go do głosowania. Jak się okazuje budowa strzelnicy i zatrudnienie obsługi nie znajduje odzwierciedlenia w realizacji "zadań własnych miasta", zaś - jak czytamy - "wykorzystanie strzelnicy może stwarzać zagrożenie dla osób postronnych". Jak dodają urzędnicy, autorki projektu nie określiły też zasad zapisów na zajęcia strzeleckie, zaś kosztorys inwestycji jest ponoć zaniżony.
Nieco dziwnie tłumaczenie, właściwie wyssane z palca, gdyż dotychczasowe lata doświadczeń pokazują, że nie takie projekty były finansowane z budżetu obywatelskiego. Bo czyż do "zadań własnych miasta" należy budowa i obsługa chociażby nadwiślańskich saun, organizacja targów śniadaniowych, organizacja i prowadzenie bezpłatnej wypożyczalni rowerów wodnych i kajaków, kursów mindfulness, rozwoju osobistego, samoobrony, jogi, zumby, gry w bule i wielu innych zajęć, które są organizowane w ramach budżetu obywatelskiego Warszawy?
DB