Wielka awantura o stare garaże na Boernerowie. Bez kompromisu
20 listopada 2023
Nie gasną emocje związane z działką przy lotnisku, na której znajdują się blaszane garaże. Część mieszkańców Boernerowa domaga się ich usunięcia, ale użytkownicy garaży chcą dalej dzierżawić teren. Nie pomogło zorganizowane przez ratusz spotkanie konsultacyjne w tej sprawie. Mieszkańcy "pożarli się" ze sobą a podział między nimi jest jeszcze bardziej widoczny.
Sprawa dotyczy działki u zbiegu Kaliskiego i Kleeberga, przy samym lotnisku. Od ponad czterdziestu lat zajmują je blaszane garaże. Odkąd w budżecie obywatelskim pojawił się pomysł odbudowania tu przedwojennego "dziecińca", sprawa rozgrzewa do czerwoności mieszkańców osiedla.
Profilaktyka w zdrowiu gardła - jak unikać problemów laryngologicznych?
Co możesz zrobić, by zapobiegać chorobom gardła, chrypce i innym dolegliwościom, które utrudniają normalne funkcjonowanie?
Pierwsza grupa to zwolennicy nieprzedłużania umowy dzierżawy "garażowcom" skupionym w stowarzyszeniu Razem z Kaliskiego i oddania działki na cele publiczne, np. skwer czy boisko. Druga - to właśnie dzierżawcy blaszanych bud, którzy chcą przedłużyć umowę dzierżawy i dalej trzymać tu swoje auta. Ponieważ konflikt między stronami jest bardzo duży, władze dzielnicy zorganizowały w tej sprawie spotkanie. Niestety, póki co rozwiązania na horyzoncie nie widać.
Awantura i oskarżenia
Na spotkanie w szkole przy Thommeego przyszło ponad sto osób. Prowadził je przewodniczący rady Jarosław Dąbrowski, a wraz z nim do dyspozycji mieszkańców byli: wiceburmistrz Karol Sobociński oraz zastępca komendanta bemowskiej policji komisarz Jakub Słobodzin. Spotkanie rozpoczęło się od zgrzytu. Oburzona starsza pani, znana z zamiłowania do historii osiedla, zażądała wyjaśnień, dlaczego mieszkańcy Boernerowa nie zostali powiadomieni "skutecznie" o spotkaniu i dlaczego nie jest znany porządek zebrania, ale Dąbrowski uciął tę niepotrzebną dyskusję zwracając uwagę, że tematem spotkania sąsiedzkiego jest działka.
- Przez tę panią wszyscy mają mieszkańców Boernerowa za wariatów. Po co ona wysyła do urzędów kilka pism dziennie? - syknął starszy pan z brodą. Następnie głos zabierali przybyli mieszkańcy. - To jest teren należący do nas wszystkich i powinien być udostępniony wszystkim, nie tylko garażowcom. Umowa dzierżawy wygasła i garaże z działki powinny zniknąć tydzień później, a burmistrz ma to w nosie! - grzmiał wysoki starszy pan z wąsikiem. - Idea przedwojennego "dziecińca" wróciła, bo dbamy o swoją historię. Też jestem zdania, że garaże powinny zniknąć, to idealne miejsce na boisko dla dzieci - zwrócił uwagę przedstawiciel Towarzystwa Boernerowo. - To ja złożyłam w budżecie obywatelskim projekt odbudowy "dziecińca". Jednak najpierw, dwa lata temu, nie został on poddany pod głosowanie, bo umowa dzierżawy wciąż była w mocy. A w tym roku zagłosowało na niego ponad 900 osób - powiedziała autorka projektu. - No, ale chyba za mało osób na niego zagłosowało, skoro nie przeszedł? - rzucił ktoś z sali. - Nie przeszedł, bo urząd zawyżył koszt jego realizacji - stwierdził ktoś inny.
Tysiąc argumentów za i przeciw
Na spotkaniu pojawili się też garażowcy. - Jestem szefem stowarzyszenia, które dzierżawi tę nieruchomość. Nie rozumiem, dlaczego nagle, jednego dnia, nasze garaże zaczęły wszystkim przeszkadzać. Znajdują się na uboczu, przy samym lotnisku, a my regularnie płacimy za korzystanie z tego terenu. Kilkakrotnie zapraszałem przeciwników garaży na spotkanie, żeby zobaczyli, jak gospodarzymy na tym terenie. Także autorkę projektu z budżetu obywatelskiego, która na zaproszenie nie odpowiedziała - stwierdził szef stowarzyszenia Razem z Kaliskiego. - Nie korzystam z garaży, ale uważam, że są one buforem między lotniskiem a naszym osiedlem. Czy państwo macie świadomość, jaki huk generuje lotnisko? Jak cuchnie paliwo lotnicze? I czy w sąsiedztwie baterii Patriot naprawdę chcecie stworzyć plac zabaw, mimo że macie swoje ogródki, place zabaw w lesie i boisko przyszkolne? - spytała jedna z pań. - Ale boisko przy szkole jest zamknięte i nasze dzieci nie mają się gdzie bawić! - odpowiedział ktoś z sali. - Te garaże to pamiątka po juncie wojskowej stanu wojennego. Wojsko nam tę działkę ukradło, a komuniści nadal trzymają tam swoje rzęchy! - wykrzyczała starsza pani. - Jestem użytkownikiem garaży, ale urodziłem się w 1990 roku i z komunizmem nie mam nic wspólnego - odparł jej jeden z uczestników spotkania. - Mam tu dokumenty z dawnych lat, to m.in. projekty zagospodarowania działki i wszelkie pozwolenia uzyskane z ratusza. Nikt z nas nie korzysta z działki nielegalnie - dodał. - Ale umowa wygasła i powinniście się stamtąd natychmiast wynieść. Już was nie ma! - wrzasnął starszy pan z wąsikiem.
Wiceburmistrz Karol Sobociński potwierdził, że umowa wygasła, ale trzy miesiące wcześniej stowarzyszenie Razem z Kaliskiego wystąpiło o jej przedłużenie. - Stowarzyszenie użytkuje posesję, płacąc za bezumowne korzystanie z działki. Sprawa może zakończyć się nieprzedłużeniem umowy lub przedłużeniem. I wtedy garaże będą mogły zostać usunięte lub zachowane - wyjaśnił.
Środowisko, obelgi i hejt
- Jestem specjalistką ochrony środowiska i protestuję przeciwko budowaniu czegokolwiek na tej działce. Ja skorzystałam z zaproszenia użytkowników garaży i stwierdziłam, że żyją tam gatunki chronione, między innymi bogatki i winniczek - powiedziała jedna z uczestniczek spotkania. - Poza tym należy przeprowadzić dokładną analizę tego terenu, także pod kątem zanieczyszczeń. Uważam, że garaże powinny zostać, by nie naruszać ekosystemu, dlatego też protestowałam przeciwko projektowi urządzenia tu "dziecińca" - dodała.
- Ja wszystko rozumiem. Rozumiem, że części mieszkańców od niedawna przeszkadzają nasze garaże. Jednak tyle hejtu, kłamstw, oszczerstw i obelg pod adresem członków stowarzyszenia, to od kulturalnych sąsiadów z inteligenckiego Boernerowa przeczytałem tyle, że aż dziwię się, skąd w was tyle nienawiści - powiedział szef stowarzyszenia Razem z Kaliskiego.
- Z hejtem to się spotkała moja żona, ja i moja rodzina. I to z pańskiej strony! Ja się jeszcze z panem rozliczę za pańskie hejtowanie nas - wykrzyczał jeden z panów do szefa garażowców. - Przeraża mnie, co stało się z moimi sąsiadami. Mieszkam na Boernerowie od dziecka, a moja mama jest tu weterynarzem. Dlaczego nie potrafimy już ze sobą rozmawiać? Może rozwiązaniem byłoby udostępnienie terenów garaży, albo zlikwidowanie połowę z nich? - spytała młoda dziewczyna z końca sali. - Jesteśmy gotowi na rozmowy. Zapraszamy do nas, możemy przecież co sobotę robić grilla i rozmawiać. Traktujcie nas podmiotowo, jesteśmy ludźmi, a wy nas odczłowieczacie - stwierdził szef Razem z Kaliskiego.
Co na to ratusz?
- Nie chcemy być stroną w tym sąsiedzkim sporze, tylko razem z wami zastanowić się nad przyszłością tej działki - powiedział wiceburmistrz Sobociński. - Są dwie frakcje, które mają swoje argumenty. Uważam, że trzeba wypracować kompromis i będziemy do tego kompromisu dążyć. Ja też zmagam się z hejtem i obraźliwymi wiadomościami wysyłanymi do mnie przez kliku obecnych tu mieszkańców. Jakiejkolwiek decyzji byśmy nie podjęli, zawsze będzie ktoś poszkodowany, dlatego będziemy się spotykać, by wypracować porozumienie - powiedział Sobociński.
HK
.