Haracze, pobicia, wymuszenia, zabójstwa. Skąd się wziął gang żoliborski?
22 listopada 2023
Bez wątpienia w latach 90. gang żoliborski stanowił jedną z najgroźniejszych grup przestępczych w kraju. Strzelanina w Centrum Handlowym "Klif" z maja 2002 roku, gdzie zginęło dwóch gangsterów, czy podwójne zabójstwo w agencji towarzyskiej na Żoliborzu to były najgłośniejsze sprawy z udziałem członków tej grupy.
O "wyczynach" gangu żoliborskiego, zwłaszcza w drugiej połowie lat 90., rozpisywały się media w całym kraju. Jednak krwawe wydarzenia z udziałem członków tej grupy działy się nawet w XXI wieku.
Profilaktyka w zdrowiu gardła - jak unikać problemów laryngologicznych?
Co możesz zrobić, by zapobiegać chorobom gardła, chrypce i innym dolegliwościom, które utrudniają normalne funkcjonowanie?
31 maja 2002 roku w "Klifie" przy stoliku siedziało trzech gangsterów (czwartemu biesiadnikowi nie udowodniono działań przestępczych) - Artur N. pseudonim Jogi, Artur M. "Budyń" i Krzysztof B. oraz Tomasz S. "Komandos". To było stałe miejsce ich posiłków. W pewnym momencie do stolika podszedł mężczyzna z naciągniętą na głowę czapką. Wyciągnął broń i zaczął strzelać. Krzysztof B. zginął na miejscu, Budyniowi udało się uciec do ruchomych schodów, ale tam dosięgły go śmiertelne strzały, pozostałych dwóch przeżyło, zaś zabójca przez nikogo nie zatrzymywany opuścił centrum handlowe.
Nigdy wcześniej nie doszło do tak zuchwałego porachunku pomiędzy grupami przestępczymi - w środku dnia, w centrum handlowym pełnym ludzi. To był element walki o wpływy pomiędzy warszawskimi gangami, w które zamieszana była okryta złą sławą grupa żoliborska. W jednej z audycji pt. "Przestępstwo (nie)doskonałe" na portalu natemat.pl Karolina Opolska w rozmowie z Grażyną Biskupską - byłą policjantką, która m.in. doprowadziła do rozbicia tej groźnej grupy, powróciła do czasów, w których gangsterka na ulicach stolicy była na porządku dziennym, nieco odsłaniając kulisy powstania jednej z najgroźniejszych w kraju grup przestępczych.
Gang żoliborski powstał na... Wrzecionie
Gang żoliborski zaczął nieśmiało formować się pod koniec lat 80., w czasach, kiedy okoliczności ku temu były dla środowisk przestępczych mocno sprzyjające. Dlaczego? Wówczas to komunistyczna milicja pod wpływem transformacji ustrojowej zmieniała się w policję. Pod wieloma względami policja na początku lat 90. była mocno niewydolna i nieudolna. Była też kiepsko opłacana i słabo wyposażona. Organizacyjnie niepoukładana. Zatem w zasadzie bezradna wobec uzbrojonej mafii. Jak się okazuje, grupa żoliborska wcale nie pochodziła z Żoliborza. Jej początki są związane z osiedlem Wrzeciono, na którym w tamtych latach mieszkały głównie rodziny hutnicze, żyjące w biedzie, często też w patologii. Do 1994 roku dzielnica-gmina Żoliborz obejmowała teren dzisiejszych Bielan, w tym hutniczego Wrzeciona.
- W 1989 roku jeden z członków a późniejszy szef grupy żoliborskiej, zorganizował grupę młodych ludzi na terenie osiedla, którzy dla niego kradli i dokonywali rozbojów - opowiada Grażyna Biskupska o początkach grupy. Jej założycielem był Stefan K. pseudonim Ksiądz, który dość długo o wszystkim decydował.
Lata 90. to czas rozkwitu grup przestępczych, które przez dekadę śmiało sobie poczynały w stolicy. Znamienne były porwania dla okupu, wymuszenia, haracze, zabójstwa gangsterów oraz przypadkowych ofiar gangsterskich porachunków. Przestępcy z Żoliborza współpracowali z grupą pruszkowską, a po jej rozbiciu wzięli udział w warszawskiej, krwawej wojnie o wpływy. Jednym z najgłośniejszych jej epizodów była wspomniana na wstępie strzelanina w "Klifie".
Krwawe losy członków gangu żoliborskiego
"Ksiądz" rządził grupą żoliborską do 1996 roku. Wówczas w jej szeregach doszło do rozłamu. - Młode pokolenie chciało dojść do głosu i mieć większe udziały w podziale łupów. Uważali, że trzeba zmienić przywódcę. Do głosu w gangu doszły wówczas dwie frakcje - warszawska, a więc Wojciecha B. i frakcja podwarszawska Wojciecha W. pseudonim Łańcuch. Do młodzieży z Wrzeciona poprzez kontakty towarzyskie dołączyło wielu ludzi z okolic Warszawy, w tym z Ciechanowa i Siedlec. Wieloletni boss Stefan K. został odsunięty od władzy, a po kilku latach zabity we własnym klubie. Dwie frakcje zaczęły walczyć o przywództwo nad grupą. Długo władzą nie nacieszył się jeden z jej przywódców Wojciech B., który w 1997 roku został zastrzelony pod drzwiami mieszkania, które wynajmował. Jednym ze sprawców był "Komandos" (późniejszy uczestnik strzelaniny w "Klifie") oraz Artur H. pseud. Czacha (w wieku 17 lat uczestniczył w gwałcie zbiorowym) - obaj nie doczekali jednak procesu sądowego, gdyż wcześniej zostali zabici. "Czachę" znaleziono pod Twierdzą Modlin, zaś "Komandos" został śmiertelnie postrzelony na jednej ze stacji benzynowych przy Radzymińskiej podczas odkurzania samochodu.
Podwójna egzekucja w agencji na Żoliborzu
Walkę o strefę wpływów i rządy w grupie żoliborskiej zaczęły wykorzystywać konkurencyjne grupy, w tym wolska. Po śmierci Wojciecha B. rządzić chciał Wojciech W. o pseud. Łańcuch, ale w międzyczasie pojawił się kolejny pretendent do rządzenia - pochodzący spod warszawy Mariusz B. ps. Mario. W tym właśnie czasie grupa wolska przejęła jedną z bardziej znanych i dochodowych agencji towarzyskich na Żoliborzu przy ul. Twardowskiego i działającą pod nazwą "Afrodyta" (opłata za zapewnienie bezpieczeństwa wynosiła ponoć 800 dolarów miesięcznie plus dodatkowo członkowie grupy mogli za darmo korzystać z usług prostytutek). To tam w 1998 roku doszło do jednego z bardziej krwawych porachunków gangsterskich.
- "Mario" zrobił spotkanie w tym lokalu. Poprosił właścicielkę agencji o zadzwonienie do szefa grupy wolskiej i zaproszenie go na spotkanie omawiające podział zysków. Szef grupy wolskiej nie mógł się pojawić, więc wysłał swoją prawą rękę Zdzisława K., który miał go reprezentować i jego kierowcę (młodego chłopaka). Do porozumienia nie doszło. Od razu po przyjeździe obaj członkowie grupy wolskiej zostali zaatakowani. Użyto noży i maczety, z której Mario był znany (chlubił się umiejętnością posługiwania się nią), użyto również drągów do siekier. Obaj zginęli - wyjaśnia Grażyna Biskupska.
Do 1999 roku, a więc do momentu rozbicia grupy żoliborskiej, była ona bardzo silna. Miała wielu żołnierzy. W jej szeregach był nawet płatny zabójca, czyli "cyngiel" pseud. Orzech, który ponoć uczestniczył we wszystkich najgroźniejszych działaniach tej grupy, m.in. w zabójstwie w "Afrodycie".
(db)
.