Żoliborz zatrudnił dendrologa. Już jest pierwszy "wyrok"
dzisiaj, 11:34
Żoliborz zyskał ma własnego dendrologa - specjalistę od diagnozowania, leczenia i ochrony drzew. Choć funkcja ta jest stosunkowo nowa w strukturze dzielnicowych urzędów, okazuje się niezwykle potrzebna. Drzewa, mimo że często postrzegane jako mocne i długowieczne, również chorują, starzeją się i mogą stanowić zagrożenie dla otoczenia.
Dzielnicowy dendrolog to nie tylko urzędnik, ale przede wszystkim ekspert łączący wiedzę przyrodniczą z praktyką terenową. Posiada wykształcenie leśne, doświadczenie w pracy z roślinnością oraz specjalistyczne certyfikaty. Potrafi rozpoznać gatunki drzew o każdej porze roku, diagnozować choroby, oceniać stabilność pni i konarów, a także analizować wpływ inwestycji na systemy korzeniowe. Dzięki dobrej znajomości terenu traktuje każde drzewo nie jako anonimowy obiekt, lecz element lokalnego ekosystemu.
Pierwsze "pacjentki" - dwie lipy do oceny
Jednym z pierwszych zadań nowego dendrologa była analiza stanu dwóch lip drobnolistnych o zbliżonym obwodzie pnia - po 180 cm mierzonych na wysokości 1,3 metra.
Pierwsza rośnie w wąskim pasie zieleni przy ul. Kozietulskiego. Podczas szczegółowych oględzin okazało się, że nie jest to czysty gatunek, lecz mieszaniec - lipa holenderska. U nasady korony widoczne są naprzeciw siebie głębokie, dziuplaste ubytki drewna.
Druga lipa znajduje się w parku Kaskada, wśród innych drzew, z dala od głównych alejek i ścieżek pieszych. Oba drzewa wykazywały podobne symptomy: zamieranie wierzchołków gałęzi oraz osłabione rozwidlenia konarów. Do tej pory żadne z nich nie było ujęte w miejskim systemie inwentaryzacji.
Diagnoza: jedna do usunięcia, druga pod opieką
Dendrolog, korzystając z typowych narzędzi - miarki, młotka arborystycznego, sondy do badania pęknięć oraz lornetki - wprowadził dane o drzewach do aplikacji MoDrzew, opisując ich parametry, stan zdrowia i zalecenia.
Lipa przy ul. Kozietulskiego otrzymała najgorszą ocenę. Głębokie wypróchnienia i osłabiona konstrukcja pnia stwarzają realne zagrożenie dla pieszych, samochodów i pobliskich budynków. W tej sytuacji żoliborski ratusz zapowiedział złożenie wniosku do Stołecznego Konserwatora Zabytków o zgodę na jej usunięcie.
Lipa z parku Kaskada ma się lepiej - ryzyko złamania jest mniejsze, a otoczenie mniej uczęszczane. Zalecono zabiegi pielęgnacyjne i ewentualne założenie wiązań zabezpieczających, które pozwolą zachować drzewo jeszcze przez wiele lat.
Drzewa to też zagrożenie
Przy okazji omawiania tego tematu dochodzimy do cennego spostrzeżenia. Drzew nie możemy ratować za wszelką cenę. Przykład z 16 września przy ul. Słowackiego (na wysokości skrzyżowania ze Szczepanowskiego) jest tego dobitnym dowodem. Doszło tam do bardzo groźnie wyglądającego zdarzenia, które mogło skończyć się tragedią. Wiekowe, masywne drzewo przewróciło się na zaparkowane samochody. Uszkodzona została także sieć trakcyjna. W jednym z pojazdów znajdowały się dwie osoby. Na szczęście zdołały o własnych siłach wyjść z roztrzaskanego samochodu. Tym razem skończyło się tylko na stratach materialnych, ale starych, coraz słabszych drzew jest na Żoliborzu coraz więcej, zwłaszcza że jemioła "szaleje".
DB

































































