Działkowcy palą i dymią na potęgę
23 kwietnia 2013
Niby śmieci w ogródkach spalać nie można, ale rezydenci ogródków działkowych przy Osmańczyka się nie przejmują i robią tak na potęgę. - W dymie są środki toksyczne. Bardzo niebezpieczne dla zdrowia - przestrzega Piotr Pawłowski, lekarz z Centrum Leczniczo-Rehabilitacyjnego i Medycyny Pracy "Atis" przy Elekcyjnej.
- Jak tylko zapachniało wiosną, od razu zaczęło się palenie. A przecież to jest zabronione. Spalając gałęzie i inny materiał roślinny wydzielają się dioksyny - pisze czytelnik.
- Potwierdzam. Wskutek długotrwałego działania szkodliwych substancji można mieć problemy z płucami. Istnieje nawet możliwość poronienia. Oczywiście to nie tak, że osoba ciężarna przejdzie obok takiego ogródka i jest problem. Jednak jeżeli mieszka się w okolicy, a problem powtarza się, to długofalowo skutki dla zdrowia mogą się pojawić - mówi doktor Pawłowski.
Urzędnicy liczą, że podobne sytuacje ustąpią po 1 lipca.
- Spalanie śmieci jest zdecydowanie niewłaściwe. Wiadomo, że nie jest to tylko problem spalania skoszonej trawy. Spala się rozmaite przedmioty, w tym plastikowe torebki, nierozkładające się substancje. Wskutek długotrwałego działania szkodliwych substancji można mieć problemy z płucami - mówi lekarz. Istnieje też problem zapachu, czy też wręcz smrodu. Mam nadzieję, że od 1 lipca, kiedy wejdą nowe przepisy odnośnie wywozu śmieci, sytuacja się zmieni - mówi Jakub Gręziak, wiceprzewodniczący bemowskiej komisji ochrony środowiska.
- Spalanie śmieci w ogródkach jest zabronione. Strażnicy mogą takie osoby ukarać mandatami nawet do 500 zł. W ubiegłym roku za spalanie śmieci na działkach w całej dzielnicy daliśmy 60 mandatów - mówi Katarzyna Dobrowolska ze straży miejskiej.
- Nie mam nic przeciwko działkowcom, ale niech dadzą żyć innym i tym, którzy dopiero mają żyć - apeluje czytelnik.
mac