Dla władz miasta Warszawa się tu kończy
2 grudnia 2011
"Echo" rozmawia z Grzegorzem Zawistowskim, burmistrzem Targówka
- Sukcesy na Targówku po prostu widać. Porażką niewątpliwie było to, że nie udało mi się przekonać władz wyższego szczebla do budowy Areny Varsovia przy Radzymińskiej. Przypomnę, że chodzi o wielofunkcyjną halę sportową dla 20 tysięcy widzów. Jestem przekonany, że taka hala - pierwsza w Warszawie - byłaby kurą znoszącą złote jaja. W stolicy nie ma bowiem żadnych halowych zawodów lekkoatletycznych, turniejów koszykówki, siatkówki czy tenisowych. Pięć lat temu na Torwarze były mistrzostwa Europy w jeździe figurowej na lodzie. Wówczas europejskie władze tej dyscypliny stwierdziły, że chętnie przekazałyby Warszawie prowadzenie tej imprezy, ale pod warunkiem zapewnienia widowni co najmniej dziesięciotysięcznej, a nie dwutysięcznej. To doskonale obrazuje, że jeśli chodzi o halowe obiekty sportowe - zostaliśmy na etapie przedwojennym.
- Dlaczego więc, choć pomysłowi przyklasnęło środowisko sportowe i wielu polityków - nigdy nie był nawet poważnie rozważony, a Agencja Nieruchomości Rolnych sprzedaje tereny, które Pan chce przeznaczyć na halę sportową.
- Ubolewam nad tym. Jestem pewien, że gdyby nie Euro 2012, to Arena Varsovia już by stała. I wciąż może być budowana. Sprzedany został tylko fragment wzdłuż Bystrej i Radzymińskiej, który niczego nie przesądza. Nas interesuje część po prawej stronie rezerwy pod trasę Olszynki Grochowskiej. To idealne miejsce dla hali widowiskowo-sportowej. To przykre, że udało się w Łodzi czy Gdańsku, a nie udało się w Warszawie.
- Powiedział Pan, że Arena Varsovia przegrała z Euro. Ja odnoszę wrażenie, że w ogóle zarówno Targówek, jak i inne dzielnice peryferyjne przegrały z mistrzostwami piłkarskimi. Na przykład poszerzanie Wincentego i Łodygowej. Wciąż nie wiadomo kiedy te inwestycje się odbędą, choć jeszcze trzy lata temu były na nie konkretne plany. Podobnie jest z wieloma innymi inwestycjami.
- Nie można powiedzieć, że Targówek całkowicie przegrał z piłką. Wincentego i Łodygowa miały być przecież budowane jako inwestycje na Euro, ale niestety nie wystarczyło na wszystko pieniędzy, kiedy zaczął się kryzys. Rzeczywiście jest mniej pieniędzy w budżetach dzielnic, natomiast budowane jest metro, przypomnę, że przyspieszone z powodu Euro, choć dziś wiadomo, że inwestycja ta do 2012 roku nie będzie skończona.
- Warszawa dziś wszystkie duże inwestycje realizuje za pieniądze unijne. Dzielnice natomiast mają nie tylko okrojone budżety, ale też nie mogą samodzielnie zgłaszać wniosków o dofinansowanie z Unii. Czy gdyby miał Pan taką możliwość, napisałby Pan wniosek do UE w sprawie Areny Varsovia?
- W ogóle decyzje zapadałyby znacznie szybciej, gdyby Targówek był samodzielną gminą. Przez pięć lat moich rządów załatwilibyśmy kilka spraw więcej. Przede wszystkim zmienilibyśmy plan zagospodarowania terenu, na którym planujemy zbudować halę. Obecnie od wielu lat czekamy aż zrobi to miasto. Złożylibyśmy samodzielnie wniosek o dofinansowanie i zapewne ten wniosek by przeszedł.
- Wielu samorządowców od lat mówi, że konieczna jest większa decentralizacja władzy w mieście, że prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz nie dotrzymała słowa danego przed wyborami pięć lat temu. Jakie jest Pana zdanie na ten temat?
- Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Dla nas "Tu zaczyna się Warszawa", dla władz miasta Warszawa się tu kończy. Budżet stolicy jest jeden i odpowiada za niego prezydent miasta. Targówek samodzielnie nigdy nie sfinansowałby metra dla siebie, nie zbuduje też mostu Krasińskiego. Także most Północny jest inwestycją, która poprawi życie mieszkańcom Targówka, bo zmniejszą się korki na moście Grota. Władze miasta realizują dziś wielkie inwestycje i lepiej niż dawniej dostrzegają problemy prawobrzeżnej Warszawy. Natomiast zgadzam się z poglądem, że dzielnice powinny mieć większe możliwości funkcjonowania. Na przykład planowanie przestrzenne byłoby sprawniejsze, gdyby miasto uchwalało studium, planując inwestycje strategiczne, zaś dzielnice byłyby odpowiedzialne za miejscowe plany zagospodarowania. Podobnie jest z gospodarką nieruchomościami. Nieporozumieniem jest, że wciąż zajmuje się tym delegatura urzędu miasta. Skoro udało się z architekturą, to uda się też z nieruchomościami. Kompetencje można podzielić między miasto a dzielnice. Nieruchomości ważne z punktu widzenia inwestycji ogólnomiejskich pozostałyby w gestii władz Warszawy, pozostałymi powinna móc zająć się dzielnica.
- Przeciwnicy nowelizacji ustroju miasta jako sztandarowy argument podają komunikację miejską, bo musi być centralnie zarządzana. Tymczasem dziś np. Legionowo ma już prawdopodobnie lepszą komunikację zorganizowaną przez warszawski Zarząd Transportu Miejskiego niż np. sąsiadująca z Targówkiem wschodnia Białołęka. To z kolei przykład na to, że samodzielne miasto potrafi załatwić z ZTMem więcej niż niesamodzielna dzielnica Warszawy. Od dawna też wiadomo, że komunikacja miejska stolicy nie może ograniczać się do Warszawy i najbliższych okolic, lecz sięgać nawet 100 km od Pałacu Kultury, a kwestie jej finansowania musi rozwiązać ustawa metropolitarna, nad którą prace trwają od lat i nie widać ich końca.
- Metropolia spełnia bardzo ważne zadania. Aby była nowoczesna, musi mieć oparcie w dobrych przepisach. Jeśli ustawa metropolitarna wejdzie w życie, wówczas można myśleć o maksymalnej decentralizacji władzy w Warszawie.
- Można przypuszczać, że zgłoszony przez Targówek projekt spiętrzenia wody kanału Bródnowskiego i budowy przystani sportów wodnych na Targówku Przemysłowym, w zdecentralizowanej Warszawie zrealizowany byłby znacznie szybciej.
- W tej sprawie idziemy do przodu. Rada dzielnicy uchwaliła niedawno zmiany w planie zagospodarowania dla tego terenu. Mamy obietnicę Pani Prezydent, że przez najbliższe trzy lata dostaniemy 34 mln zł z pieniędzy pochodzących z opłat za ochronę środowiska. W przyszłym roku program rewitalizacji kanału Bródnowskiego ruszy z kopyta, bo na razie był realizowany w mniejszym zakresie. Kanał został oczyszczony i pogłębiony. Mało kto zdaje sobie sprawę, że dzięki temu w ostatnich dwóch latach skala podtopień była u nas bardzo niewielka.
- Mieszkańców chyba najbardziej interesuje sztuczne jezioro. Jaki jest realny termin spiętrzenia wód kanału?
- Na razie czekamy na ostateczną decyzję rady miasta w sprawie planu zagospodarowania. Myślę, że będzie to trzeci lub czwarty rok realizacji projektu rewitalizacji. Chcemy nie tylko stworzyć nową, ciekawą bazę sportową dla mieszkańców, lecz także zmienić oblicze Targówka Przemysłowego - z obszarów zapomnianych na ciekawy rejon inwestycji sportowych, mieszkaniowych i nieinwazyjnego przemysłu. Planowana od lat obwodnica śródmiejska, która ma tamtędy przebiegać, powinna przyczynić się do rozwoju tych pustych obecnie terenów.
- Obwodnica? Przecież wypadła z planów na lata.
- Jak wiele innych inwestycji, bo takiego krachu finansów na świecie, jaki mamy obecnie, nie było od II wojny światowej. Dotyka to także Polski, choć na szczęście nie w takiej skali, jak inne państwa. Jeszcze kilka lat temu budżet stolicy wzrastał co roku, a dziś mamy ogromną mizerię finansową. Uważam, że i tak Warszawa sobie bardzo dobrze radzi. Inwestycje zaplanowane są realizowane, natomiast te co z planów wypadły są zawieszone, bo kończy się okres finansowania europejskiego, nie znamy natomiast jeszcze zasad na lata następne. Rok 2012 będzie więc bardzo trudny. Zakładam, że jak poznamy zasady finansowania przez UE inwestycji w następnym okresie, to nie tylko obwodnica śródmiejska, ale także Św. Wincentego i Łodygowa powrócą do planów miasta.
- Ograniczenia ograniczeniami, ale nie przeszkadzały one Targówkowi wybudować kilkuset mieszkań komunalnych. Nie wszyscy mieszkańcy są z tego powodu szczęśliwi - zwłaszcza ci, co przez całe życie będą spłacać kredyty za własne M.
- Postęp w budownictwie komunalnym uważam za sukces ostatnich pięciu lat. To jeden z podstawowych obowiązków samorządu i Warszawa go nie realizowała od dawna, co doprowadziło do tego, że stare zasoby mieszkań substandardowych służyły i służą jako mieszkania komunalne, choć już dawno powinny być przekwalifikowane na socjalne. Dziś przepisy są takie, że gdy ktoś jest eksmitowany - nawet ze spółdzielni mieszkaniowej - to obowiązkiem samorządu jest zapewnienie mu dachu nad głową. Dlatego mieszkańców starych kamienic przenosimy do nowych budynków komunalnych, zaś ich dotychczasowe mieszkania przekwalifikowujemy na lokale socjalne. W 2007 roku oddaliśmy do użytkowania budynek przy ul. Oszmiańskiej 10, w 2010 najładniejszy budynek komunalny w Warszawie przy Ossowskiego 10 (w sumie ponad 300 mieszkań). Teraz kończymy remont budynku przy ul. Św. Wincentego 87 (164 mieszkania).
- Od wielu lat trwa dyskusja nad sensownością przyznawania mieszkań komunalnych na całe życie. Nawet jeśli kogoś dziś nie stać na mieszkanie, nie oznacza to, że taka sytuacja trwać musi wiecznie. Poza tym ludzie "cwaniakują" i dobrze Pan o tym wie. Może najpierw należało wymusić na posłach zmiany w ustawie i przede wszystkim wprowadzić weryfikację co pięć lat, czy lokator nadal spełnia kryteria, a dopiero potem za pieniądze wszystkich podatników fundować ludziom kilkaset mieszkań za darmo?
- Nie mieliśmy wyjścia, bo musimy płacić odszkodowania za brak mieszkań socjalnych. Obecnie mamy już około stu takich lokali i jest to wciąż za mało.
- Co jeszcze uważa Pan za sukces pięciolecia?
- Na przykład nowe obiekty sportowe, jak boiska zbudowane w programach Orlik i Syrenka, czy zmodernizowany ogródek jordanowski na Bródnie. Także boiska szkolne są coraz bardziej nowoczesne. Zbudowaliśmy basen Muszelka, znaleźliśmy pieniądze na remont Poloneza i pływalnia ta będzie otwarta na nowo w grudniu lub styczniu. Zmodernizowaliśmy przychodnię rehabilitacyjną na Balkonowej. Zbudowaliśmy dwa przedszkola modułowe - taniej i szybciej niż w technologii tradycyjnej oraz jedno tradycyjne przedszkole przy ul. Syrokomli. Do sukcesów zaliczam także systematyczną rozbudowę kanalizacji na Zaciszu i budowę nowych dróg w tym osiedlu. Już naprawdę niewiele nam zostało. Dwa razy byliśmy laureatem ogólnopolskiego konkursu "Modernizacja Roku". W 2008 roku za szkołę na Balkonowej, zaś w 2010 za ogródek jordanowski. To dowód na to, że zrealizowaliśmy te inwestycje na najwyższym poziomie. Bardzo dobrze działają domy kultury i biblioteki. Organizujemy mnóstwo imprez sportowych i kulturalnych. Mieszkańcy są z nich zadowoleni. Jak się to wszystko podsumuje, to jasno widać, że przez ostatnie pięć lat zrobiliśmy bardzo dużo. Takiego okresu intensywnej zmiany wizerunku Targówka nie było nigdy wcześniej.
- Chciałem poruszyć jeszcze wiele innych tematów, ale nie wszystko zmieści się w tym wydaniu gazety. Wrócimy do nich przy następnej okazji. Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Krzysztof Katner