"Demony prędkości" na ulicach. Tysiące osób tracą prawo jazdy
12 lipca 2021
Stałe apele policji o zachowanie zdrowego rozsądku na drodze oraz poruszanie się zgodnie z limitami prędkości nie spotykają się ze zrozumieniem wszystkich kierowców. Na warszawskich ulicach nie brakuje amatorów szybkiej jazdy, którzy tracą prawo jazdy na trzy miesiące.
Każdego dnia policjanci z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Stołecznej Policji spotykają się z przypadkami drastycznego przekroczenia limitu prędkości.
Ile osób traci prawo jazdy?
- System rejestruje przekroczenia 50+, a więc takie, gdzie w terenie zabudowanym przekraczana jest prędkość o co najmniej 50 km/h - wyjaśnia st.sierż. Gabriela Putyra z KSP. - Od początku roku do 15 czerwca, tylko za przekroczenie prędkości o co najmniej 50 km w terenie zabudowanym w Warszawie, odebraliśmy na trzy miesiące 2798 praw jazdy.
Policjanci zapowiadają, że kierowcy ignorujący ograniczenia prędkości nie mogą liczyć na taryfę ulgową. Na materiale filmowym udostępnionym przez KSP widać pojazdy przekraczające dozwoloną prędkość o 55-74 km/h. Zazwyczaj dzieje się to w miejscach, gdzie limit wynosi 80 km/h, a więc więcej, niż na typowych miejskich ulicach.
"Traktują ulicę jak tor rajdowy"
Niedoszłych naśladowców Roberta Kubicy najczęściej widać na trasie S8, pełniącej rolę północnej obwodnicy Warszawy. Kierowcy często łamią przepisy także na Pułkowej (drodze krajowej nr 7) czy drodze wojewódzkiej nr 61, do której należy most Skłodowskiej-Curie i północny odcinek Modlińskiej.
Przykład Modlińskiej jest bardzo charakterystyczny, gdyż przed fotoradarem umieszczonym za Mehoffera kierowcy - jak na zawołanie - znacząco wyhamowują, zaś po przekroczeniu go ponownie się rozpędzają. W rezultacie na skrzyżowaniu przed Centrum Fort dochodzi do zderzeń rozpędzonych aut z pojazdami, które przecinają ruchliwą Modlińską. Nieciekawie sytuacja wygląda też na Jagiellońskiej, Radzymińskiej czy Wale Miedzeszyńskim.
- Z pewnością każdy z nas, mógłby bez problemu wskazać listę miejsc, gdzie kierowcy traktują ulicę jak tor rajdowy - mówi nam jeden z policjantów.
(db/dg)