Cmentarz pod lupą prokuratury. Nowy proboszcz chce zgody
29 stycznia 2018
Prokuratura zajęła się sprawą nielegalnej rozbudowy cmentarza parafialnego przy ul. Mehoffera. Tymczasem nowy proboszcz chce załagodzić spór z mieszkańcami. Czy uwierzą mu ludzie lekceważeni latami przez jego poprzednika?
O nielegalnej rozbudowie cmentarza przy Mehoffera pisaliśmy wielokrotnie. Sprawę tę nagłaśniały też ogólnopolskie media. Konflikt na linii parafia - mieszkańcy sąsiadujący z cmentarzem, ciągnie się już od ponad 15 lat, a jego finału nie widać.
Żondzi xsionc
O nielegalnej rozbudowie cmentarza przy Mehoffera pisaliśmy już wielokrotnie. Pisała także prasa codzienna. Wszystko wskazuje na to, że proboszcz parafii św. Jakuba i władze kościelne za nic mają ziemskie prawo, a władze cywilne, które powinny to prawo egzekwować niewiele robią, by zatrzymać księdza.
Prokuratura bada sprawę
Do tej pory żadne postępowania administracyjne i sądowe nie przynosiły oczekiwanego przez mieszkańców rezultatu, choć dla wszystkich jasne jest od dawna, że cmentarz za bardzo zbliżył się do domów mieszkalnych.
"Ksiądz proboszcz Józef Górecki od lat rozbudowuje parafialny cmentarz na działkach, które są własnością osób prywatnych. Sęk w tym, że nie wiadomo, gdzie w tej chwili mieszkają. Nie wiadomo, czy żyją i nie są znani ich spadkobiercy. - To skandal - mówi Przemysław Rączka, właściciel działki leżącej przy rozbudowanym cmentarzu. - Ksiądz nielegalnie zagarnął nieswoją własność, nie uzyskał żadnych pozwoleń, powiększył cmentarz, a przez to my nie możemy nic zbudować na naszej działce!" - pisaliśmy w 2005 roku. Od tamtej pory nie zmieniło się właściwie nic, a sprawa co jakiś czas wraca. Tym razem bada ją prokuratura.
- Postanowieniem z dnia 24 listopada 2017 roku w tej sprawie zostało wszczęte dochodzenie o czyn z art. 90 prawa budowlanego. Na tym etapie jest za wcześnie, aby ujawniać wyniki dotychczasowych ustaleń - wyjaśnia Renata Mazur z praskiej prokuratury. Oznacza to, iż śledczy badają teraz, czy działka od strony lasu, o którą w ostatnich latach powiększył się cmentarz, należy do parafii i czy została dokonana samowola budowlana. Czyn ten zagrożony jest grzywną, ograniczeniem wolności albo pozbawieniem wolności do lat dwóch.
Sanepid i inspektor budowlany zawiesiły postępowania
Ostatnia informacja Sanepidu z końca minionego roku głosi: "W związku z udokumentowanym wzniesieniem nowego ogrodzenia betonowego na cmentarzu należącym do Parafii św. Jakuba Apostoła przy ul. Mehoffera od strony ulic Przemian i Maluchów oraz rozebrania istniejącego - Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny przypomniał Parafii, iż prowadzenie pochówków na obszarze ograniczonym nowym ogrodzeniem pozostaje w sprzeczności z zapisami miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego". Jak się okazuje, również Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego, pomimo stwierdzenia poważnego naruszenia prawa, zawiesił ostatnio swoje postępowanie. W pisemnym uzasadnieniu PINB czytamy: "Wobec faktu, że ogrodzenie wykonano również na działkach nie będących własnością Parafii, zaś wnioski o ustanowienie kuratora dla osób będących właścicielami tych nieruchomości nie zostały rozpatrzone przez sądy, a udział kuratorów dla nieobecnych stron w tych postępowaniach jest niezbędny, PINB zawiesił postępowanie w tej sprawie". Oznacza to, iż dopóki nie zostanie ustanowiony przez sąd kurator dla osoby nieżyjącej oraz osoby nieobecnej, której poprzez spadek należy się zajęta działka, PINB nie ruszy palcem, żeby cokolwiek zrobić w tej sprawie. A jak wiadomo, sprawy spadkowe mogą się ciągnąć latami.
Nowy proboszcz odpiera zarzuty
Nowy proboszcz Parafii św. Jakuba ks. Andrzej Kowalski mówi, że to, co zastał, jest spowodowane działaniem jego poprzednika. A dla dobra wszystkich zależy mu, żeby konflikt załagodzić. Jak przyznał, zamierza chować zmarłych w wymaganej przepisami odległości od zabudowań.
- Jest nieprawdą, że parafia zajęła działkę od strony lasu w sposób nielegalny. Poprzedni proboszcz kupił tę działkę od właściciela. Jest akt notarialny potwierdzający, że działka należy do parafii. A postawiony mur powoduje, że powstała tam strefa buforowa, która oddziela cmentarz od lasu, ale nie daje podstaw do nowych pochówków. I nie tylko przepisy sanitarne blokują ewentualną możliwość chowania zmarłych, ale też zwykła uczciwość i dbałość o dobre relacje sąsiedzkie, by nie eskalować większego konfliktu. Jednak problem chowania zmarłych z terenu Białołęki, a w tym moich parafian, nadal nie jest rozwiązany i powinien stać się przedmiotem poważnych starań włodarzy naszej dzielnicy - mówi ks. Andrzej Kowalski.
(DB)
.