Żondzi xsionc
9 września 2005
O nielegalnej rozbudowie cmentarza przy Mehoffera pisaliśmy już wielokrotnie. Pisała także prasa codzienna. Wszystko wskazuje na to, że proboszcz parafii św. Jakuba i władze kościelne za nic mają ziemskie prawo, a władze cywilne, które powinny to prawo egzekwować niewiele robią, by zatrzymać księdza.
Pierwsze sygnały od mieszkańców otrzymał urząd dzielnicy-gminy Praga Północ za czasów burmistrza Bogdana Soporowskiego. Potem otrzymywała je gmina Biało-łęka, teraz miasto Warszawa. Sprawa trafiła już do nadzoru budowlanego, Sanepi-du i kilku sądów. Jak na razie w państwie prawa nikt nie ma takiej mocy, by prze-ciwdziałać nielegalnej rozbudowie cmentarza przy Mehoffera.
Ksiądz proboszcz Józef Górecki od lat rozbudowuje parafialny cmentarz na działkach, które są własnością osób prywatnych. Sęk w tym, że nie wiadomo, gdzie w tej chwili mieszkają. Nie wiadomo, czy żyją i nie są znani ich spadkobiercy. - To skandal - mówi Przemysław Rączka, właściciel działki leżącej przy rozbudowanym cmentarzu. - Ksiądz nielegalnie zagarnął nieswoją własność, nie uzyskał żadnych pozwoleń, powiększył cmentarz, a przez to my nie możemy nic zbudować na naszej działce!
Lata bezprawia
Przemysław Rączka nie dostał pozwolenia na budowę nowego domu na własnej działce, na której stoi już jeden budynek. Odmówiono mu także prawa do remontu. Powód? Niebezpiecznie zbliżający się do granicy jego działki cmentarz wymaga zachowania co najmniej 100-metrowej strefy sanitarnej. W tej chwili odległość działki od cmentarnego muru wynosi 20 m.Problem w tym, że to proboszcz zarządzający cmentarzem nie stosuje się do przepisów i samowolnie powiększa nekropolię na terenie, która nie jest własnością kościoła. - Ksiądz wyciął drzewa i przesunął granicę cmentarza 12 m w stronę mojej działki. Te działki należą do osób prywatnych, nie do parafii, poza tym nie są przeznaczone pod cmentarz. Jak długo proboszcz będzie stał ponad prawem? - pyta wzburzona matka właściciela.
Nierozmowny
Ksiądz proboszcz Józef Górecki nie był rozmowny: - Moje pisemne stanowisko poz-nają państwo po skończonej sprawie sądowej - powiedział. - Pan Rączka wiedział, gdzie leży jego działka i powinien był liczyć się z faktem, że cmentarz będzie się rozszerzał - twierdzi. - Nie chciał skorzystać z propozycji gminy o przyznaniu działki zastępczej. Będziemy się sądzić dalej - uciął rozmowę.- To nie gmina, lecz parafia powinna dać panu Rączce działkę zastępczą lub zapłacić odszkodowanie - mówi burmistrz Jerzy Smoczyński. - My jedynie usiłowa-liśmy pogodzić strony. Działo się to kilka lat temu.
Na pytanie dziennikarza "Echa", dlaczego władze Białołęki nie zatrzymały niele-galnego działania księdza, burmistrz odpowiedział jedynie, że nadzór budowlany nie należał do kompetencji gminy.
- Ksiądz zaoferował nam 60 tys. za działkę, która ma prawie tysiąc metrów i jest warta trzy razy tyle. To śmieszne! - mówi Przemysław Rączka. - Interwenio-waliśmy już wszędzie: w dzielnicy (dawnej gminie), w nadzorze budowlanym, w Sanepidzie, u prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Ksiądz jest nie do ruszenia.
Sprawa dotyczy wielu mieszkańców os. Anecin, sąsiadujących z cmentarzem. Według nich poza legalnymi granicami cmentarza leży ok. 50 grobów. - Jak zare-agują rodziny pochowanych, kiedy dowiedzą się, że ciała ich bliskich trzeba będzie ekshumować? - zastanawiają się. - Leżą w ziemi, która nie jest własnością kościoła, mimo to ksiądz pobrał pieniądze za miejsce na cmentarzu - dodają.
Sąd: cmentarz nie będzie rozebrany!
Na kolejny wniosek mieszkańców w 2003 roku nadzór budowlany nakazał rozbiórkę części cmentarza - ogrodzenia od ul. Majolikowej, Przemian i Maluchów. Konsek-wencją tej decyzji miał być nakaz rozbiórki grobów, który może nastąpić po wydaniu pozwolenia na ekshumację przez inspektora sanitarnego. Proboszcz Górecki odwołał się od tej decyzji. Według niego cmentarz powinien być ogrodzony, ponieważ zapobiega to dewastacji grobów, a mur nadaje cmentarzowi "estetyczny wygląd". Dla Przemysława Rączki te argumenty są śmieszne. - Cały cmentarz nie jest ogrodzony i każdy może tam swobodnie wejść, a poza tym nigdy nie spotka-łem się tutaj z aktami wandalizmu - mówi.Wojewódzki Sąd Administracyjny na początku czerwca uchylił decyzję o roz-biórce ogrodzenia. Powodem były formalne błędy w decyzji nadzoru budowlanego. Zrezygnowani mieszkańcy odebrali decyzję sądu jako poparcie dla skargi księdza. Są bezradni i załamani.
- Już nie mamy siły, jak to możliwe, że ksiądz jest ponad prawem, a sąd to sankcjonuje? - pytają z niedowierzaniem.
Teraz kolejną decyzję powinien wydać nadzór budowlany. Należy mieć nadzie-ję, że zrobi to zgodnie z sugestiami sądu. Pan Przemysław zapowiada odwołanie do Naczelnego Sądu Administracyjnego, zgłoszenie sprawy w prokuraturze. Będzie także sądził się z księdzem na drodze cywilnej. Napisze do Elżbiety Jaworowicz i Rzecznika Praw Obywatelskich. - Niech świat pozna księdza, który łamie prawo i na którego od 15 lat nie ma bata - mówi. - Może wreszcie ktoś go zatrzyma.
Bartek Wołek, stroja
* * *
Cmentarz przy Mehoffera powstał na początku XIX wieku na fragmencie wydmy nowodworskiej. W 1945 został powiększony. Od kilkunastu lat trwa walka okolicz-nych mieszkańców z parafią św. Jakuba. Problem w tym, że zatrzymanie działań parafii wymaga wielu decyzji administracyjnych. Kto inny nakazuję rozbiórkę grobów, kto inny wydaje zgodę na ekshumację. Wszystko opiera się jedynie o to, że ksiądz na rozbudowę cmentarza nie uzyskał pozwolenia. Fakt, że robi to na czyichś działkach nie ma dla urzędników znaczenia. Żaden urząd nie czuje się władny zatrzymać proboszcza, który zwyczajnie zagarnął czyjąś własność. Wszyst-ko w tej sprawie stoi na głowie - jak ortografia w tytule tego artykułu.Marek Horn