Bielany kontra lotnisko. Chcą się pozbyć awionetek
18 czerwca 2018
Rozrywka miłośników awiacji nie może być ważniejsza od ciszy - tak uznał jednomyślnie bielański samorząd.
Za wezwaniem o ograniczenie liczby komercyjnych lotów zaapelowali nie tylko radni koalicji PO z lewicą, ale też PiS. Co więcej, burmistrz Tomasz Mencina napisał w tej sprawie do ministra spraw wewnętrznych Joachima Brudzińskiego.
Wypoczynek garstki osób
- Mając na uwadze liczne skargi i zgłoszenia mieszkańców zwracam się z prośbą o przeprowadzenie działań mających na celu ograniczenie komercyjnej działalności lotniska ze szczególnym uwzględnieniem prowadzonych tam ośrodków szkoleniowych - czytamy w liście. - Loty komercyjne odbywające się wokół lotniska nie zaspokajają żadnej społecznej potrzeby, a jedynie pełnią funkcje rekreacyjne dla ograniczonej liczby osób. Dlatego nie można zgodzić się na wykonywanie ich w przestrzeni powietrznej nad osiedlami i powodowania tym samym uciążliwości dla wielokrotnie większej liczby mieszkańców.
Przy dobrej pogodzie awionetki z lotniska Babice przelatują nad Warszawą co 2-3 minuty. Skargi z Chomiczówki, Piasków, Słodowca, Rudy, Wrzeciona, Radiowa czy Młocin to codzienność już od wielu lat.
- Prowadzenie przedsiębiorstwa nie może odbywać się wbrew interesom społeczności lokalnej oraz jej kosztem - pisze burmistrz Mencina w kolejnym liście, wysłanym do użytkowników lotniska. - Dlatego proszę o podjęcie działań zmierzających do ograniczenia niedogodności dla mieszkańców.
Przekroczone normy
- Kierownik lotniska Henryk Karaś próbował tłumaczyć, że przekroczenia norm powodowane są jedynie przez maszyny wiozące krew albo organy do transplantacji, i dzieje się to tylko w nocy - piszą aktywiści Cichego Nieba nad Warszawą. - Po pierwsze, nowe pomiary wykazują przekroczenia również w dzień. Po drugie, hałas lotniczy uśrednia się za okres 16 godzin i do licznika wchodzą wszystkie zarejestrowane tego dnia zdarzenia lotnicze. Jeden wykonany w ciągu dnia lot ratunkowy nie ma większego znaczenia dla wartości w raporcie.
- Jeszcze w 2010 roku samorząd Bielan twierdził na łamach swojej gazety, że "samoloty to nie problem" - przypomina Marcin Jackowski z Zielonego Mazowsza. - Tym bardziej cieszy zgodna i stanowcza postawa radnych. Sądzę, że lotnicy zapracowali na tak silny sprzeciw, ignorując kilkanaście lat protestów i traktując niebo nad Bielanami i Żoliborzem jak swój prywatny folwark. W efekcie problem urósł do takich rozmiarów, że po prostu nie da się dłużej go tolerować. Przypomnę, że już osiem lat temu, gdy ruch był znacznie mniejszy, w ankiecie na temat dokuczliwości lotów (mimo że przeprowadzonej w grudniu, kiedy w ogóle nie holuje się szybowców a liczba innych lotów też drastycznie spada) aż 27,6% badanych przyznało, że przeszkadzają im przelatujące samoloty.
Według szacunków aż 80% startów z Babic to loty szkoleniowe a tylko 20% - loty służb publicznych, np. pogotowia ratunkowego.
(dg)