Bazar przy Broniewskiego przejdzie lifting. "Polecam buldożery i trawę"
4 października 2016
Targowisko Arina przy Broniewskiego trwa prawem naszej kochanej prowizorki. Jedni na nie pomstują, inni chwalą, może czas coś w sprawie przyszłości bazarku postanowić na dłużej?
- Nic nie mam do domowych wypieków, warzyw, garmażerki, drobnych usług itp., a nawet jestem ich fanem. Ale czemu to wygląda jak jakieś obozowisko Romów z przedmieść Paryża? 25 lat minęło od transformacji i mogliby to w końcu ogarnąć. Rozumiem "szczęki" w latach drapieżnego kapitalizmu lat 90-tych, ale teraz? - zżyma się pan Krzysztof. - Bazarkowi przy Broniewskiego polecam buldożery, pług i zasianie trawy - kwituje pani Adrianna. Takich głosów jest więcej. Apele o to, by zająć się "tym koszmarkiem" napływają dość często i do nas od czytelników.
Dlaczego bazarek tak wygląda?
Odpowiedź jest prosta. Bo funkcjonuje na zasadzie naszej ulubionej trwałej prowizorki, czyli w zasadzie dawno nie powinno go być. I nie byłoby, gdyby planowana co najmniej od dziesięciu lat budowa drugiej nitki ulicy Broniewskiego doszła do skutku. Ale nie doszła i w najbliższych kilku latach raczej nie dojdzie, bo nie ma jej w planach do roku 2020, nie powstał nawet projekt. Więc bazar sobie trwa.
Bielańskie targowisko trwa w zasadzie z roku na rok, ale jego dalsze losy nie są pewne. Od kilku lat kupcy podpisują kolejne roczne umowy z zarządcą terenu, czyli ZDM-em. Chcieliby, żeby bazar wyglądał inaczej i żeby w tym miejscu pozostał, ale kto przy zdrowych zmysłach będzie inwestował w budowę porządnej infrastruktury, jeśli nie ma pewności, że za rok nie będzie musiał zwinąć interesu? Nikt, więc bazar jest jaki jest.
Skansen czy remont?
I niektórzy nawet go sobie chwalą. Bo ceny przyzwoite, a pani prowadząca usługi krawieckie to prawdziwa cudotwórczyni, bo owoce i warzywa świeże, a najbliższy targ daleko, bo aż pod halą Marymont. Czyli bazar sam w sobie nie jest zły. Ale że szpeci okolicę - to także fakt. Więc może jednak trzeba by zrobić coś trwalszego? Może udałoby się pogodzić rozbudowę Broniewskiego z bazarkiem, albo uznać, że skoro prawdopodobieństwo owej rozbudowy w najbliższych latach jest nikłe, zaryzykować jednak ucywilizowanie tego miejsca. Takiego zdania jest między innymi wiceburmistrz Bielan Grzegorz Pietruczuk. Nie ukrywa, że jest zwolennikiem bazarku w tym miejscu.
- Wraz z Zarządem Dróg Miejskich udało się nam doprowadzić do rozbiórki tych najgorszych baraków i bud przy skrzyżowaniu z Rudnickiego. Chcemy jeszcze rozebrać kilkanaście innych, a potem zrewitalizować cały teren - deklaruje Pietruczuk. Wierzymy, że się uda. Inaczej pozostanie uznać targowisko za oficjalny skansen "szczękowego" handlu i przywozić tu zagraniczne wycieczki.
(wk)