Malownicze Stawy Kellera. "Pięknie, ale brudno"
5 października 2016
Na Bielanach jest park, który wprawdzie jest tylko cieniem swojego poprzednika, za to wyjątkowo urokliwym.
Park rozrywki
Początkowo teren obecnego parku wchodził w skład parku przy pałacu Marysieńki Sobieskiej na Marymoncie. Stawów było wtedy w okolicy znacznie więcej, a oprócz nich malownicze rozlewiska na Rudawce. W czasach saskich założono tu zwierzyniec, a w XIX wieku znajdował się tutaj tzw. "dwór nad stawem" Rautenstraucha, w którym działała później popularna wśród warszawiaków gospoda o adekwatnej ponoć do atmosfery nazwie "Na Cztery Fajerki". Funkcjonował tu wtedy istny park rozrywki. Okolica była pełna willi dla letników. Były także alejki spacerowe, altany, a na samych stawach marymonckich istniała szkoła pływania.
Farbiarnia Kellera
A skąd wziął się Keller w dzisiejszej nazwie parku? Od nazwiska warszawskiego fabrykanta Emila Kellera, który na przełomie XIX i XX wieku założył tu farbiarnię. Cały teren kupił potem znany malarz i projektant Stefan Norblin. Niewielki budynek fabryczny przerobił na mieszkalną willę znaną jako "Kaskada". Zamieszkał tu wraz z żoną - znaną aktorką Leną Żelichowską. Willę otaczał wtedy niewielki teren ze stawami - już tylko pozostałość dawnego założenia Sobieskich. Była tu kaskada wodna zasilająca w wodę istniejące tu do lat 40. stawy marymonckie. Na pozostałych terenach wykształciła się zaś kolonia znana pod nazwą "Kaskada Fabryczna". Ta część Marymontu była już wówczas terenem przemysłowym, zamieszkałym głównie przez robotników, biedotę i szemrane towarzystwo przestępczego półświatka.
Parczek Stawy Kellera
Willa Norblina nie przetrwała zawieruchy wojennej. Podczas okupacji niemieckiej działała tutaj olejarnia. Podczas powstania warszawskiego powstańcy urządzili tutaj redutę zwaną "Olejarnią". Po wojnie park został zagospodarowany i uporządkowany, a w latach 70. XX wieku przy okazji budowy Trasy Toruńskiej (dziś AK) przykrojony do dzisiejszej powierzchni około 2,4 hektara. Mieszkańcy nazywali parczek po prostu "stawami" lub "bajorkiem", dopiero w 2010 roku nadano mu obecną nazwę. Dziś Stawy Kellera są jedynym dowodem na to, że w tym miejscu znajdowały się zbiorniki wodne. U zbiegu ul. Gdańskiej i Lektykarskiej od 2012 roku stoi kamień upamiętniający należąca do Norblina willę "Kaskada".
"Co za płotem..."
Nie jest to park duży, ale zagospodarowany stosunkowo mało inwazyjnie. Na jego terenie znajdują się dwie olsze czarne uznane za pomniki przyrody. Bramy wejściowe stanowią metalowe pergole, a same stawiki wyglądają naprawdę malowniczo. Wrażenie psują jedynie walające się tu i ówdzie śmieci - butelki, puszki, torby, resztki opakowań. To niestety typowa polska zmora - kierując się zasadą "co za płotem to nie moje" potrafimy zaśmiecić każdy skrawek lasu, parku, skwerku, czy choćby nawet trawniczka. Każda tego typu przestrzeń prędzej czy później zamieni się w śmietnik - ot taka nasza nowa świecka tradycja. Przykre to bardzo.
(wk)