Babcia z pietruszką to miejska legenda? "Przemoc i zastraszanie"
15 czerwca 2018
W powszechnej opinii strażnicy miejscy kontrolujący dziki handel prześladują próbujących dorobić emerytów.
Gdy tylko przychodzi wiosna, na warszawskich ulicach natychmiast pojawiają się nielegalne stragany. Kwiaty, pączki, truskawki, owoce, warzywa - wybór jest ogromny. Strażnicy miejscy ruszają z kontrolami, często narażając się na krytykę. Pół biedy, gdy mandat dostaje młody mężczyzna. Jeśli ukarana zostaje emerytka, do akcji wkraczają emocje. Ostatnio tematem zajął się kandydat PiS na prezydenta Warszawy, Patryk Jaki.
Seniorka z truskawkami?
- Jesteśmy przekonani, że straż miejska powinna, zamiast zakładać blokady na kołach, zamiast gonić seniorów, którzy np. sprzedają truskawki, skoncentrować się na patrolowaniu dzielnic, patrolowaniu ulic, na patrolowaniu np. wieczorem autobusów miejskich - powiedział.
Wypowiedź wiceministra sprawiedliwości szybko doczekała się odpowiedzi. Strażnicy miejscy piszą, że nielegalny handel na ulicach to zorganizowany proceder, o czym była informowana m.in. prokuratura.
- Wskazaliśmy na wykorzystywanie osób, które są (lub podają się za takich) emerytami, rencistami bądź bezrobotnymi, czasami także nieletnie - piszą. - Sam handel odbywa się w warunkach urągających podstawowym zasadom higieny a sprzedający nie mają wymaganych badań lekarskich, niezbędnych przy obrocie artykułami spożywczymi. Osoby stojące za procederem nie cofały się przed stosowaniem przemocy i zastraszania, stosując przemoc zarówno wobec funkcjonariuszy, jak również osób przez siebie zatrudnianych. Wszystko oczywiście działo się w szarej strefie, powodując wielomilionowe straty dla budżetu państwa.
(dg)