Awantura w nocnym na Marymonckiej. Kierowca pobity za zwrócenie uwagi
6 października 2016
Podróżowanie liniami nocnymi w stolicy nie należy do najłatwiejszych. W tym tygodniu przekonał się o tym kierowca autobusu nocnego, którego napadł pijany mężczyzna.
"Kierowca nie musiał wysiadać"
- Zaalarmowani przez pasażerów komunikacji nocnej policjanci, natychmiast udali się na interwencję w autobusie na skrzyżowaniu Marymonckiej z al. Zjednoczenia. Zgłoszone zostało pobicie kierowcy - mówi oficer prasowy, kom. Elwira Kozłowska. - 48-latkowi nie spodobała się uwaga kierowcy o zakazie spożywania alkoholu. Mężczyzna po opuszczeniu pojazdu w towarzystwie kolegi i kierowcy zaatakował przewoźnika. Zatrzymany kilka ulic dalej Paweł B. miał ponad dwa promile alkoholu we krwi. Za pobicie grozi mu kara do pięciu lat pozbawienia wolności - dodaje. Ofiara ataku została przewieziona do szpitala. Rzecznik Zarządu Transportu Miejskiego podkreśla, że do napaści mogłoby nie dojść, gdyby kierowca pozostał w kabinie.
- Kierowca ma obowiązek reagowania na niebezpieczne sytuacje w pojeździe, jednak nie ma obowiązku opuszczania kabiny i narażania własnego życia - mówi Igor Krajnow, rzecznik prasowy Zarządu Transportu Miejskiego. - Do zadań kierowcy należy powiadomienie nadzoru ruchu o zagrożeniu. Tam zostaje podjęta decyzja np. o zmianie trasy, czy wezwaniu policji lub straży miejskiej. W poprzednim roku w całej sieci komunikacyjnej doszło do piętnastu sytuacji, w których kierowca miał nieprzyjemny incydent z pasażerem. Takie sprawy nie zdarzają się więc często - dodaje.
(mk)