Remont kościoła w Lesie Bielańskim. "Potrzebujemy miliona złotych"
6 października 2016
Dzięki staraniom fundacji Dobre Miejsce, funduszom unijnym i środkom od stołecznego konserwatora ruszyły prace nad osuszaniem i restauracją pokamedulskiego kościoła w Lesie Bielańskim.
Kompleks kamedulski przez lata odwiedzali polscy królowie, rekolekcje odprawiał przyszły papież Pius XI, spotykali się tu powstańcy styczniowi. To u Kamedułów na Bielanach od 300 lat odbywa się uroczysty odpust na uroczystość Zesłania Ducha Świętego, na który kiedyś zjeżdżała cała Warszawa. Najbardziej znanym "kamedułą" z Bielan jest oczywiście brat Jerzy czyli pułkownik Jerzy Michał Wołodyjowski - jego figura w habicie znajduje się w otworze wieży kościoła.
Kościół wymaga remontu
Teraz jest to kościół parafialny. Charyzmatyczny proboszcz ksiądz Wojciech Drozdowicz w podziemiach otworzył piwnicę artystyczną, gdzie odbywają się koncerty muzyki jazzowej, poezji śpiewanej, po niedzielnych mszach wierni przychodzą na kawę i ciastko. Tyle tylko, że kościół wymaga remontu, ostatnie większe prace renowacyjne wykonano tu przed trzydziestu laty. Tynk miejscami odpada płatami, a podziemne krypty niszczy wilgoć. Po deszczach zbiera się tu woda, jedna ze ścian całkiem przegniła. Z remontem nie można już było dłużej zwlekać.
W ubiegłym roku po dokładnych oględzinach sporządzony został plan remontowy rozłożony na trzy lata. Prace rozpoczęły się na początku maja. Ekipa remontowa zaczęła od rozbiórki zabytkowych schodów zaatakowane przez wilgoć i grzyby. Schody będą odtworzone w kształcie jak najbardziej zbliżonym do oryginalnego. W tym roku zostaną też odrestaurowane wszystkie zewnętrzne drzwi kościoła, do pracowni konserwatorskiej trafiły zaś stojące w niszach fasady posągi św. Benedykta i św. Romualda, o których do niedawna myślano, że są kamienne, a okazały się drewniane. Także w tym roku ma zostać naprawiona dziurawa kanalizacja, a sam kościół zabezpieczony przed wilgocią wodoszczelnym płaszczem. W przyszłym roku przyjedzie pora na skucie pochodzących z lat 80. wapienno-cementowych tynków i położenie nowych wapiennych.
Tajemnicze odkrycie w podziemiach
Prace ruszyły także w podziemiach, a przy okazji konserwatorzy dokonali niezwykłego odkrycia. Pod wierzchnimi warstwami tynku znaleźli na ścianach tajemnicze inskrypcje. Napisy znajdują się na całych powierzchniach ścian - od posadzki do sklepienia. Jedne czarne, inne czerwone, jeszcze inne wydrapane w zaprawie. Ich odczytanie nie będzie łatwe, na dużych połaciach są wyblakłe, zatarte. Są w śród nich teksty polskie i rosyjskie.
- Wszystkie inskrypcje znajdują się w pierwszej, najstarszej warstwie tynku. Wykonały je różne osoby różnymi technikami i w różnym czasie - mówi Krystyna Wadzyńska, właścicielka firmy konserwatorskiej Revita Art. Konserwatorzy spróbują je odszyfrować dopiero w przyszłym roku po uprzednim osuszeniu ścian.
Niespodzianek może być więcej. We wnętrzu świątyni konserwatorzy spodziewają się odnaleźć i odsłonić oryginalne freski Michelangelo Palloniego. Ze źródeł wiadomo bowiem, że w kościele nie tylko wisiały jego obrazy, ale malowidła jego autorstwa zdobiły także ściany. - Każdy remont to nowe odkrycia - kwituje proboszcz Drozdowicz.
Największym problemem, by świątynia odzyskała dawny blask, są oczywiście pieniądze. Cały remont wyceniany jest na ok. 5 mln zł. - Dotacje z miasta oraz dofinansowanie unijne pozwolą pokryć około 80 procent kosztów, resztę parafia będzie musiała wyłożyć sama. Milion złotych na tak niewielką parafię to dużo. Wciąż szukamy darczyńców - mówi odpowiedzialny za remont ksiądz Bogusław Jankowski. Parafia prowadzi zbiórkę na rzecz remontu i będzie wdzięczna za każdy datek.
(wk)