Antyszczepionkowcy w Warszawie. Szkoły i przedszkola bezradne
22 sierpnia 2018
Współczesny zabobon zawitał do żłobków, przedszkoli i szkół, a prawo zabrania nieprzyjmowania do publicznych placówek oświatowych niezaszczepionych dzieci.
Szczepionki to jeden z największych wynalazków w historii medycyny, dzięki któremu na początku lat 80. udało się całkowicie wyeliminować ospę prawdziwą, w przeszłości zabijającą miliony naszych przodków. Ludzie obawiali się szczepionek już 200 lat temu, gdy dopiero wchodziły one do użycia, ale prawdziwy boom na teorie spiskowe wybuchł kilka dekad temu w Wielkiej Brytanii i USA. Teraz, za sprawą upowszechnienia internetu, teorie o szkodliwości szczepionek i międzynarodowym spisku lekarzy dotarły także do Polski. Na internetowych forach roi się od niestworzonych historii, za sprawą których coraz więcej osób decyduje się narażać swoje i cudze dzieci, odmawiając szczepień.
Nie ma procedur
Ostatnio tematem nieszczepionych dzieci w publicznych żłobkach, przedszkolach i szkołach zajął się warszawski radny Lech Jaworski. W odpowiedzi na jego interpelację czytamy, że na przełomie maja i czerwca Państwowy Powiatowy Inspektorat Sanitarny miał dane o 1623 uczniach, przedszkolakach i dzieciach żłobkowych, których rodzice odmówili szczepień. W aż 617 przypadkach chodzi o dzieci w wieku 0-3 lat.
- Brak jest uregulowań, które dawałyby kierownictwu placówek uprawnienia do kontrolowania stanu szczepień dzieci - pisze powiatowy inspektor sanitarny Jadwiga Mędelewska. - Nie jest również możliwa odmowa przyjęcia dziecka nieszczepionego. W związku z tym przedstawione dane odnoszą się tylko do dzieci zgłoszonych jako nieszczepione.
Według warszawskiego sanepidu istnieje cała grupa rodziców unikających państwowych lekarzy tylko po to, by uniknąć odpowiedzialności związanej z nieszczepieniem dzieci. W ciągu pierwszych pięciu miesięcy roku inspektorzy złożyli do wojewody 17 wniosków o ukaranie osób unikających obowiązkowych szczepionek.
Średniowiecze wraca do Europy
- Z najnowszego raportu Europejskiego Centrum Zapobiegania i Kontroli Chorób wynika, że w Europie wciąż obserwujemy wzrost zachorowań na odrę - czytamy na portalu szczepienia.info, powstałym z inicjatywy Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego - Państwowego Zakładu Higieny. - Ogniska epidemiczne odnotowywane w krajach europejskich stanowią ryzyko rozprzestrzeniania i utrzymywania się odry na terenach zamieszkiwanych przez wrażliwą populację (osoby, które nie zostały zaszczepione lub wcześniej nie chorowały na odrę). W 2018 roku najwięcej zachorowań na odrę zarejestrowano w Rumunii (4317), Francji (2588) i Grecji (2238).
Epidemie odry były na porządku dziennym w Europie w czasach... średniowiecza. W okresie odkryć geograficznych choroba została zawleczona m.in. na Kubę, gdzie pozbawiła życia dwie trzecie populacji, oraz do dzisiejszego Hondurasu, zabijając połowę ludności. Skuteczną szczepionkę wynalazł dopiero w XX wieku amerykański naukowiec Maurice Hilleman. Jeszcze kilkanaście lat temu wydawało się, że liczba zachorowań będzie ciągle spadać, zwłaszcza w krajach wysoko rozwiniętych. Powrót tej groźnej choroby do Europy jest winą tylko i wyłącznie "antyszczepionkowców".
(dg)