"3 pokoje z kuchnią" - czy warto tu przychodzić?
10 lutego 2015
Warto tam zaglądać, warto przychodzić, warto działać - istniejące od września "3 pokoje z kuchnią" to miejsce całkowicie nietypowe, godne uwagi i po prostu: ciekawe.
- Kiedy zaczynaliśmy, nie było planów, co dokładnie tu ma się znaleźć - mówi Łukasz Zarzycki, jeden z czwórki animatorów na stałe pracujących w "3 pokojach". - Chcieliśmy tylko, by powstała przestrzeń dla mieszkańców, którą później będą mogli swobodnie wykorzystywać. Nazwę wymyślił Michał Mioduszewski, niejako naturalnie - w końcu do dyspozycji mamy rzeczywiście trzy pokoje i kuchnię. Do tego jest swojska i nie wzbudza żadnej bariery, dzięki czemu ludziom łatwiej się zdecydować na przyjście do nas.
A jak pokazuje praktyka - podczas najlepszych imprez domowych centrum zabawy jest właśnie w kuchni...
Nie inaczej jest tutaj. Choć pokoje są gościnne, to jednak sporo akcji dzieje się właśnie wokół kuchni. - Mamy regularne warsztaty kulinarne, a cieszą się taką popularnością, że zdarza się odbierać telefony od znajomych spoza stolicy z prośbą "Słuchaj, będę w Warszawie, może byśmy tak coś upiekli?" - śmieje się Łukasz Zarzycki. - Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby każdy chętny przyszedł i upichcił coś swojego. A na wiosnę będziemy mieć jeszcze jedną atrakcję - właściciele budynku użyczyli nam do zagospodarowania teren przy domu: na ok. 350 metrach powstanie tam ogródek, w którym będziemy uprawiać własne warzywa.
"3 pokoje" nie są klasyczną filią Białołęckiego Ośrodka Kultury. - Oczywiście jesteśmy częścią BOK-u, ale nie działamy jak taka typowa filia, a przynajmniej taka jest nasza intencja. Zależy nam, aby to miejsce nie kojarzyło się właśnie z takim klasycznym modelem ośrodka kultury czy jego filii w kontekście administracyjnym. Prawdziwa filia BOK, również z nazwy, powstaje przy szkole na Głębockiej. I zupełnie inaczej niż w takich instytucjonalnych ośrodkach kultury - u nas nie ma zapisów na konkretne zajęcia. Chcesz przyjść - przyjdź. Nie musisz się martwić, że zajmujesz komuś miejsce, gdy nie przyjdziesz.
Kto przychodzi do "3 pokoi"? - Mamy stałe grono kilkunastu osób, które spędzają u nas każdą wolną chwilę. Konkretne wydarzenia czy większe "imprezy" przyciągają nawet kilkudziesięciu gości. I coraz częściej jest tak, że ci, którzy przyszli z okazji wydarzenia, wracają do nas bez okazji.
Jest po co wracać? Najwidoczniej tak, bo to właśnie mieszkańcy, tworzą tu atmosferę. - Okazuje się, że mamy po sąsiedzku zdolną malarkę, która będzie miała u nas swój wernisaż, są poeci i muzycy, przychodzi tu ćwiczyć znana artystka burleski... - wylicza Zarzycki. - Mamy też naukę języka włoskiego - po prostu jedna z dziewczyn, która do nas przychodziła, przyznała się, że zna ten język i że chętnie pomoże w jego nauce innym. Więc jest raz w tygodniu lekcja włoskiego. A takich przykładów jest mnóstwo. I wiele razy było tak, że latem wychodziliśmy z synem przed budynek, jedliśmy sobie obiad, w tle grała muzyka - a zaciekawieni przechodnie zaglądali, co też się dzieje między domem a garażem. Bo mamy też tzw. Otwartą Pracownię Sąsiedzką - organizujemy w niej wydarzenia kulturalne, a w tygodniu można tu przyjść, coś sobie przybić, przewiercić... Już niedługo zorganizujemy jej otwarcie, czyli znowu większą imprezę, żeby pokazać potencjał tego miejsca.
"3 pokoje" są doceniane. Choć działają kilka miesięcy, już teraz są postrzegane jako placówka wzorcowa. - Kilkanaście minut przed naszym spotkaniem mieliśmy wizytę wiceburmistrza Jarocina, który z urzędnikami przyjechał zobaczyć, jak może wyglądać placówka kulturalna niezwiązana z urzędami. Miło mieć świadomość, że na naszych doświadczeniach będą się uczyć inni...
Co jeszcze może się zdarzyć w "3 pokojach"? Możliwości jest mnóstwo: nauka gry na gitarze, warsztaty krawieckie, które prowadzi Anna Druzd - sąsiadka i animatorka tego miejsca, spotkania dla rodziców z dziećmi, makijaż - wymieniać można długo. A co planują w przyszłości? - Nie planujemy. A przynajmniej nie w sposób "za rok będziemy mieć amfiteatr, a za dwa przyjadą Rolling Stonesi" - mówi Łukasz Zarzycki. - Ciągle podkreślamy, że jesteśmy miejscem otwartym, którego przestrzeń jest przeznaczona dla sąsiadów i współtworzona przez nich. Mówiąc inaczej - my dajemy miejsce, a co się w nim dzieje jest zależne od mieszkańców. Dlatego trudno powiedzieć, co się tutaj będzie działo w przyszłości. Chcielibyśmy, żeby tętniło tu życie - i na razie się udaje.
Zainteresowanych uczestnictwem w zajęciach organizowanych w "3 pokojach" odsyłamy na profil na Facebooku. Ale dużo łatwiej - i przyjemniej - jest udać się osobiście na Głębocką 84. Tam zawsze czeka na sąsiada ktoś przyjazny. Na sąsiada, bo inaczej o uczestnikach zajęć tam się nie mówi. - Chcemy, by ludzie znów odkryli wartość sąsiedztwa, bycia sąsiadem. I właśnie dla sąsiadów są "3 pokoje z kuchnią"!
(wt)