Zobaczysz, że to będzie przewodniczący rady
10 listopada 2006
Ponad pół roku temu dostałem maila od znajomego. Dywagacje o Białołęce. Było m.in. o szefie Avetek Bartłomieju Włodkowskim. Ple, ple, ple i na koniec: "zobaczysz, że to będzie przewodniczący rady".
Włodkowski to i tamto, Włodkowski siaki i owaki. No i polemiki Włodkowskiego z każdym i na każdy temat. Żadna to merytoryczna dyskusja. Jedynie dowód na to, że facet wzbudza zainteresowanie i kontrowersje. Prawdopodobnie zostanie rad-nym. Czy przewodniczącym rady? - osobiście wątpię. Może w kolejnych kaden-cjach.
Jest jednak Bartłomiej Włodkowski symbolem pewnej tęsknoty elektoratu za potrzebą zmian, niekoniecznie radykalnych, ale jednak. Białołęka zmienia się. To już nie jest tylko Tarchomin i tereny zielone. Białołęka dziś to zamknięte osiedla, brak parków i placów zabaw, przeważająca liczebnie nad starymi mieszkańcami ludność napływowa. Białołęka to małe dzieci, dla których brakuje miejsc w przed-szkolach. To także dzieci podrastające, którym grożą za parę lat przepełnione szkoły. Dzielnica jest inna pod każdym względem, nie zmienia się tylko jej władza.
- Jeśli chcecie, żeby władza myślała o problemach rodziców kilkuletnich dzieci, to szukajcie dzieciatych kandydatów nie starszych niż 35 lat - mówi w rozmowie z dziennikarzem "Echa" Ewelina z Nowodworów.
- Głosujemy na młodych, dość geriatrii - czytamy na forum "Echa".
Czego chcą młodzi mieszkańcy Białołęki? Na pewno zagospodarowania terenów zielonych, tak aby służyły rekreacji.
- Żeby można było iść bezpiecznie na spacer nad Wisłę, legalnie rozpalić tam ognisko - powiedziała "Echu" dwudziestoletnia mieszkanka Tarchomina. - Poza tym wciąż brakuje tu pubów, miejsc spotkań "z klimatem", no i kina. Jeśli chodzi o sport, to na pewno przydałoby się lodowisko. Myślę, że warto byłoby zainwestować w potrzeby młodych ludzi, żeby nie musieli uciekać do centrum.
Mieszkańcy oczekują także rozbudowywania sieci ścieżek rowerowych - jazda na rowerze jest przecież jednym z najpopularniejszych sposobów spędzania wol-nego czasu przez białołęckie rodziny. Ważna dla młodych ludzi jest też sprawna komunikacja, która pozwoliłaby na szybkie dotarcie do szkoły czy pracy.
Tymi i innymi sprawami mogą zająć się po wyborach młodzi członkowie rady. Nawet jeśli nie będą w większości, to stworzą pozytywny ferment wśród radnych.
Młodych na listach do rady dzielnicy jest w tych wyborach sporo. Warto wspomnieć chociaż o kilku. Monika Drojewska z Porozumienia Wyborczego "Gospo-darność" porusza problemy mieszkańców zielonej Białołęki, głównie tych mieszka-jących w zamkniętych blokowiskach. Chce walczyć o park między osiedlami Derby i Agroman, o tereny rekreacyjne, ścieżki rowerowe. Marcin Mycielski-Kuźniewicz, białołęcki działacz społeczny, mieszkaniec Choszczówki organizował między innymi spotkania ze znanymi politykami na Białołęce, pikiety na rzecz budowy mostu Pół-nocnego, założył pismo "Demokrata Białołęcki". Działa w samorządzie Uniwersytetu Warszawskiego, więc z potrzebami młodych ludzi ma styczność na co dzień. Star-tuje z listy Lewicy i Demokratów.
Najwięcej młodych kandyduje w tych wyborach z listy PO. Są to jednak osoby słabo kojarzone przez lokalną społeczność, w dużej mierze przedstawiciele ludności napływowej, mieszkańcy nowych blokowisk. To dobrze, czas najwyższy, by i ta część białołęckiej społeczności miała swoją reprezentację. Piotr Oracz z PiS-u był radnym w minionej kadencji. Kandyduje ponownie. Wykonał kawał dobrej roboty zbierając do kupy organizacje pozarządowe i pokazał im, jak mają pozyskiwać do-finansowanie, jak działać w naszych realiach prawnych. Wyszukiwał "pozarzą-dowców", organizował dla nich szkolenia. Teraz zgłaszają się kolejni.
Czy w nowej radzie dzielnicy nastąpi przynajmniej częściowa wymiana pokole-niowa? Będziemy to wiedzieć za kilka dni. Pokolenie trzydziestolatków jest gotowe działać na rzecz dzielnicy. Samorząd białołęcki potrzebuje ich zapału, świeżości i sił.
Jerzy Smoczyński, Tadeusz Semetkowski, Jacek Kaznowski, Andrzej Półrolni-czak i Dariusz Ostrowski muszą od młodych dostać nowego "kopniaka na rozpęd". Dlatego "Gospodarność" potrzebuje Bartłomieja Włodkowskiego i Moniki Drojew-skiej, PO Pawła Tyburca i Piotra Jaworskiego, lewica Marcina Mycielskiego i Michała Filipowicza, a PiS Piotra Oracza.
Mz,bw