Tyle się mówi o znieczulicy, braku wrażliwości i ogólnym zanonimizowaniu społeczeństwa - a tu na Białołęce okazuje się, że nie jest źle. Przechodnie pomogli schwytać rabusia, który usiłował okraść upatrzoną ofiarę.
I żeby nie było - nie jakiegoś kieszonkowca czy szopenfeldziarza wynoszącego damskie majtki pod kurteczką. Rafał K. zaatakował kobietę, która właśnie wychodziła z banku. Podbiegł do niej, przewrócił, szarpnął za torebkę... I to był błąd, bo wszystko, co było w torebce - a jak wiadomo, kobiety potrafią przenosić tam pół drogerii, mały warsztat ślusarski, średniej wielkości biuro i portfelik - wraz z upragnionymi pieniędzmi rozsypało się na ziemi. 26-latek usiłował dać drapaka, ale już byli przy nim przechodnie, którzy złodzieja złapali, przytrzymali i wezwali policję.
Już w komendzie okazało się, że Rafał K. wcześniej był karany za podobne przestępstwa i niedawno opuścił więzienie. Wrócił za kratki aresztu na dwa miesiące, a za rozbój recydywiście grozi nawet 12 lat.
TW Fulik
na podstawie informacji policji