Źle się dzieje na Światowida
5 października 2017
Wielu kierowców nadal nie nauczyło się przejeżdżać przez tory tramwajowe na Tarchominie.
Jeszcze kilka lat temu trudno było sobie wyobrazić, że Światowida trafi na policyjną listę najniebezpieczniejszych dróg w Warszawie. Do groźnych sytuacji najczęściej dochodziło na łuku przy Atutowej, gdzie zdarzały się przypadki wypadnięcia z jezdni. Teraz najbardziej niebezpieczne stały się przejazdy przez tory tramwajowe.
Do jednego z takich zdarzeń doszło we wtorek 3 października na wyjeździe z Lidla przy Myśliborskiej. Ok. 16:50 zderzyły się tam nissan almera i toyota corolla. Kierowcy nie odnieśli poważnych obrażeń, ale wypadek spowodował utrudnienia na torach. Przez kilkanaście minut w godzinach popołudniowego szczytu Tarchomin był praktycznie sparaliżowany. Z powodu braku dostępu do pętli "siedemnastka" zawracała na Młocinach, zaś kursowanie "dwójki" zostało całkiem zawieszone.
To kolejny w tym roku wypadek, po którym główna ulica Tarchomina była zakorkowana a tramwaje nie kursowały. Według policyjnych statystyk do końca lipca na Światowida odnotowano siedem wypadków, w których rannych zostało osiem osób. Stawia to ulicę na wysokim, ósmym miejscu najniebezpieczniejszych w mieście. Jest to o tyle zaskakujące, że zazwyczaj - co wynika z matematyki - w czołówce są najdłuższe warszawskie ulice, takie jak Al. Jerozolimskie, al. "Solidarności" czy Wał Miedzeszyński. Dobrą wiadomością jest to, że na Światowida od dawna nie było wypadku śmiertelnego.
(dg)