Zdechłe zwierzęta, karygodne warunki. Hodowla kóz skontrolowana
1 października 2019
Właścicielowi stada kóz, które na zlecenie ratusza wypasano na wysepce koło mostu Gdańskiego, grozi więzienie.
O sprawie kóz, sprowadzonych na wiślaną wysepkę w roli "naturalnych kosiarek", pisały w poniedziałek chyba wszystkie ogólnopolskie media. Zwierzęta miały zjadać zarośla, tworząc odpowiednie warunki do gniazdowania rybitw i mew, lubiących niską roślinność. Ten oryginalny projekt kosztował warszawskich podatników 96 tys. zł. Pod koniec września okazało się, że połowa stada zginęła. Bezdomny, który na czarno opiekował się kozami na zlecenie właściciela, przyznał się do wrzucania padłych zwierząt do Wisły.
Padłe kozy
Jak informuje Komenda Rejonowa Policji Warszawa VI, funkcjonariusze natychmiast po otrzymaniu zgłoszenia udali się na miejsce.
- W wyniku podjętych czynności, ujawniono kilkanaście padłych kóz, z czego większość znajdowała się w stanie rozkładu - informuje policja. - Reszta stada była zaniedbana. Zwierzęta były przetrzymywane w niewłaściwych warunkach bytowych, bez odpowiedniego pokarmu, dostępu do wody i opieki weterynaryjnej.
Właściciel oskarżony
Zwierzęta zostały przewiezione do gospodarstwa rolnego, w którym pozostaną co najmniej do czasu zakończenia postępowania. Właściciel stada, 39-letni obywatel Rosji (Dagestanu) Rustam Kh., usłyszał w poniedziałek zarzut znęcania się nad zwierzętami. Mężczyźnie, który na co dzień prowadzi swobodny wypas zwierząt na pograniczu Wawra i Józefowa, grożą teraz trzy lata więzienia.
Powiatowy lekarz weterynarii stwierdzał w przeszłości, że nie wszystkie zwierzęta w gospodarstwie Rustama Kh. mają niezbędne dokumenty i kolczyki. Właściciel nie zastosował się także do wytycznych dotyczących hodowli ptaków podczas epidemii ptasiej grypy.
- Funkcjonariusze z wydziału dochodzeniowo-śledczego komendy przy Jagiellońskiej wykonali szereg czynności procesowych w tej sprawie, w trakcie których zabezpieczono niezbędne dla postępowania dowody, w postaci m.in. przesłuchania świadków, materiałów z przeprowadzonych oględzin miejsca, opinii powiatowego lekarza weterynarii oraz przedstawiciela sanepidu - relacjonuje Komenda Stołeczna Policji.
W poniedziałek o godz. 9:48 poprosiliśmy Zarząd Zieleni o pilne odniesienie się do sprawy. Odpowiedzi wciąż nie otrzymaliśmy.
(dg)