Zatrzęsienie L-ek
7 grudnia 2007
Samochody nauki jazdy wyjątkowo upodobały sobie osiedlowe uliczki na Piaskach - Literacką i Kochanowskiego. Mieszkańcy ze zdziwieniem obserwują, jak pod ich oknami powstają place manewrowe.
- Ulica Literacka jest typową uliczką osiedlową (bardzo wąską), przy której parkują z dwóch stron okoliczni mieszkańcy. Ruch na niej nasila się szczególnie po południu i wieczorem. Zmotoryzowani mieszkańcy mają dodatkową atrakcję w postaci sznuru aut "L", które uczą się tu parkować. Wjeżdżają lub wyjeżdżają w luki pomiędzy samochodami, utrudniając i hamując ruch na ulicy. Rozumiem, że każdy zmotoryzowany uczył się jeździć samochodem i gdzieś to musiał robić, ale chyba są do tego celu specjalne place manewrowe - pisze pani Małgorzata, mieszkanka Piasków. Oprócz trudności w poruszaniu się po ulicy, mieszkańcy obawiają się także o swoje samochody.
Okazuje się, że ich kłopoty są winą... przepisów. Od stycznia 2006 r. obowią-zuje rozporządzenie Ministra Infrastruktury w sprawie szkolenia, egzaminowania i uzyskiwania uprawnień przez kierujących pojazdami. Od czasu wejścia w życie tych przepisów parkowanie i zawracanie na drodze jednojezdniowej, dwukierunkowej zaliczamy nie na placu manewrowym, lecz w ruchu miejskim. Egzaminatorzy uwa-żają, że dzięki nowelizacji przepisów kierowcy są lepiej przygotowani do poruszania się po mieście. - Teraz więcej czasu spędzamy na ulicach. Kursanci oswajają się z terenem, po którym będą poruszać się codziennie - powiedział "Echu" instruktor jednej z firm nauki jazdy. - Stłuczki podczas parkowania się nam nie zdarzają - uspokaja. Sam wybiera spokojniejsze ulice, przy których da się bezpiecznie ma-newrować.
Trzeba jednak pamiętać, że są osiedla, na których mieszkańcy zdecydowanie sprzeciwiają się obecności L-ek. Czy można postawić im znak zakazu wjazdu? Ta-kie rozwiązania pojawiły się m.in. na osiedlach w Poznaniu, ustawiają je też niektó-re hipermarkety.
Ulica Literacka jest w zarządzie dzielnicy Bielany, jednak w wydziale infra-struktury nikt o takich znakach nie słyszał. Z kolei w wydziale ruchu drogowego Komendy Stołecznej Policji dowiaduję się, że zarządca drogi może postawić znak zakazu wjazdu z tabliczką dodatkową, w tym przypadku - że dotyczy on samocho-dów nauki jazdy. O postawienie takiego znaku muszą wystąpić mieszkańcy osiedla. Administracja umywa ręce, bo zatoczki parkingowe należą do dzielnicy. Nikt też takiego problemu nie zgłaszał. Wszyscy wydają się jednakowo zdziwieni.
Zdania w sprawie L-ek są oczywiście podzielone. Niektórzy uważają, że takie znaki nie mają racji bytu i równie dobrze można zakazać uczącym się kierowcom wyjeżdżania na ulice. Początkujący kierowcy też bywają zaskoczeni faktem, że mo-gą komuś przeszkadzać. - Podczas lekcji jazdy spotkał mnie bardzo nieprzyjemny incydent - opowiada zdziwiona pani Agnieszka, uczestniczka jednego z kursów w Śródmieściu. - Uczyliśmy się parkować na drodze osiedlowej i nagle jakaś pani, która otwierała samochód obok, wyskoczyła na nas z buzią, że to nie jest plac ma-newrowy.
We wszystkim należy zachować umiar, L-ki nie mogą dezorganizować ruchu, a faktem jest, że czasem to robią. Szczególnie wtedy, gdy tabunami zjeżdżają na jedną uliczkę! Żeby się przekonać, jak duży to problem, wystarczy wybrać się na Literacką na Bielanach albo Nadwiślańską na Bródnie.
Co pozostaje nam, mieszkańcom? Oprócz stawiania im znaku zakazu jest jesz-cze jeden sposób: możemy też, wraz z sąsiadami, zaapelować do konkretnych ośrodków, które szkolą kierowców na osiedlach o... umiar.
mz
Czy na Twoim osiedlu też występuje L-kowy problem? Czy potrzebna jest zmiana przepisów dotyczących nauki jazdy, czy przeciwnie - uważasz, że problemu nie ma? Czekamy na listy i telefony naszych Czytelników: tel. 022 374-00-57, e-mail: echo@gazetaecho.pl.