Zabrakło prądu, autobus do holowania. Kłopoty z elektrykami
17 września 2020
Wraz z autobusami na prąd pojawiło się w Warszawie zjawisko, które uważaliśmy za wyeliminowane dekady temu.
Autobus stoi, bo zabrakło paliwa? Gdyby do takiego zdarzenia doszło na ulicach Warszawy w latach 30. albo 50. ubiegłego wieku, dziwilibyśmy się mniej.
Trolejbusy w Warszawie. Zniknęły na zawsze?
Właśnie minęło ćwierć wieku, od kiedy z ulic Warszawy zniknęły pojazdy będące poprzednikami współczesnych autobusów elektrycznych.
Kryzys gospodarczy, socjalistyczna gospodarka, niski poziom rozwoju motoryzacji - wytłumaczeń byłoby aż nadto. W XXI-wiecznej Warszawie niespodziewane przerwy w kursach komunikacji miejskiej brzmią jak żart, ale to całkiem poważny problem. Problem ściągnięty na pasażerów za sprawą zakupów autobusów z napędem elektrycznym, kilkakrotnie droższych od tradycyjnych.
- Pierwsze koty za płoty... Pierwszy mój brak prądu w elektryku i pierwsze holowanie - napisał w środę 16 września wieczorem jeden z warszawskich kierowców-blogerów. - Miałem linię 128. Mimo tego, że komputer pokazywał jeszcze 14 km zasięgu, wóz padł pod koniec kursu na skrzyżowaniu Dickensa z Białobrzeską. Dobrze, że ostatni pasażer wysiadł na przystanku Dickensa.
Po restarcie autobus z trudem dojechał do pętli, ale nie dał rady dotrzeć do ładowarki w zajezdni przy Woronicza. Na miejsce przybył holownik a kierowca został przeszkolony przez mechanika z prowadzenia pojazdu na sztywnym holu. Przy Woronicza autobus został doładowany, ale nie do końca - musiał wrócić do swojej zajezdni.
- Kursy na linii dokończy ktoś z rezerwy - pisze kierowca. - Ponad dwa lata pracy bez holowania, to i tak dobry wynik chyba. Morał jest taki, że dziś poczułem się jak pierwszego dnia w pracy, ciągle się uczę i wiele jeszcze przede mną.
Dostawy elektrycznych autobusów dla Miejskich Zakładów Autobusowych wciąż trwają. Do końca 2022 roku ma być 160 pojazdów napędzanych prądem.
(dg)
.