Z dzieckiem pracuje się lepiej niż z dorosłym
5 marca 2013
"Zakorzenieni na Bielanach" to cykl prezentujący ludzi, którzy z okolicą związani są od lat. Tu żyją i pracują, nierzadko wykonując zapomniane od dawna zawody. W tym wydaniu - pani Magdalena Kobierecka, prowadząca pracownię plastyczną przy ul. Kasprowicza 30.
Gra w piłkę przy Kasprowicza
- Bielany z czasów mojego dzieciństwa pamiętam jako bardzo spokojne miejsce - bez takiej liczby samochodów. Można było przebiec za piłką przez ulicę Kasprowicza, a prawdopodobieństwo wypadku było takie, jak dzisiaj wygrania w totka! - śmieje się pani Magdalena. - Właśnie tu, przy Kasprowicza graliśmy w piłkę, a tam dalej na Zuga urządzaliśmy szalone jazdy na rowerach.
Choć Bielany są dzisiaj bardziej zatłoczone, pani Magda jest zadowolona. - Muszę przyznać, że mieszkam w świetnej lokalizacji - blisko do metra i różnych terenów rekreacyjnych. Dużo jeżdżę na rowerze, więc mogę powiedzieć, że na AWF mam dwie minuty, do Lasku Bielańskiego trzy, a do Młocin zaledwie piętnaście...
- Mam wiele wspomnień związanych z Bielanami. W tych starych pawilonach przy Kasprowicza pierwszy raz widziałam Św. Mikołaja. Rozdawał cukierki, a wtedy prawie nigdzie ich nie było. To były fajne, choć smutne czasy - bieda, niewiele produktów w sklepach. I chyba właśnie dlatego intensywniej pracowała wyobraźnia. Pamiętam, że jako dziecko wyszukiwałam różne dziwne materiały i wykorzystywałam je do swoich pierwszych plastycznych zabaw. Stare opakowania, szkło, sznurki, koraliki. Można z nich zrobić świetne wazony lub biżuterię.
Śladami Janusza Korczaka
Choć pracowałam w różnych miejscach, moja praca od wielu lat wiązała się ze sztukami plastycznymi i z dziećmi. To były na przykład organizacje pozarządowe pomagające najmłodszym. Ale w końcu postanowiłam, że chcę być na swoim i stąd właśnie pracownia. Sama maluję, ale prowadzę też zajęcia dla dzieci w różnym wieku. A co robimy? Wszystko, co związane z plastyką: od malowania na płótnie po sztukę recyklingową. Organizuję też wyjazdy edukacyjne - plastyczne Art Obozy. Na te wyjazdy nie zabieramy telefonów komórkowych ani żadnych elektronicznych gier. Sztalugi plenerowe, mnóstwo papieru i wielkie butle farb - to nasze bagaże.
Mieć pod opieką grupę dzieci - to zadanie może wydawać się niektórym trudne. Pani Magdalena ma jednak zupełnie inne zdanie na ten temat.
- Z dziećmi pracuje się łatwiej niż z dorosłymi. One nie mają takich problemów jak dorośli, nie są jeszcze tak pochłonięte sprawami materialnymi - tłumaczy. - Staram się stosować takie podejście do dzieci, jakie miał Janusz Korczak. Zawsze pamiętam, że dziecko to po prostu drugi człowiek, tyle że mniejszy.
Wyobraźnia dziecka
Pracownia Magdaleny Kobiereckiej wypełniona jest pracami dzieci - portrety, płaskorzeźby, maski.
- Wyobraźnia dziecka to coś wspaniałego! Maluchy nie używają kalek, czyli popularnych wzorów graficznych obecnych w kulturze, tak jak mają to w zwyczaju dorośli, kiedy tworzą prace plastyczne. To, co tworzą dzieci, pochodzi prosto z ich głowy! - tłumaczy pani Magdalena. - Niektóre z nich potrafią zaskoczyć. Jeden chłopiec, po naszej wycieczce po galeriach sztuki, z pamięci namalował kilka kopii obejrzanych obrazów. Były naprawdę podobne!
Większość uczniów pani Magdaleny to dzieci z Bielan. - Niektórzy chodzą do przedszkola przy Pruszyńskiego. Kiedyś i ja tam chodziłam - mówi właścicielka pracowni.
Katarzyna Zawadzka