Wreszcie gimnazjum "w szczerym polu"
12 października 2007
W ubiegłą środę burmistrz Jacek Kaznowski podpisał umowę dotyczącą budowy Gimnazjum nr 6 przy ul. Ostródzkiej. Oznacza to koniec wieloletniej batalii mieszkańców zielonej Białołęki i poprzedniego burmistrza Jerzego Smoczyńskiego o wybudowanie tu szkoły. Placówka na 400 uczniów ma być gotowa za dwa lata.
- My swoje plany opieramy na danych demograficznych, a burmistrz chce bu-dować gimnazjum w szczerym polu - mówił "Echu" dwa lata temu wicedyrektor biu-ra edukacji Wojciech Bartnicki.
To szczere pole mieszkańcy zielonej Białołęki znają z autopsji. Szefowa Bart-nickiego, Liliana Zientecka także wiedziała, jak ono wygląda. Mimo to, nie stanęła po stronie byłego burmistrza, gdy miasto znalazło sposób na zablokowanie inwes-tycji - nieuregulowaną kwestię własności gruntu należącego do Agencji Nierucho-mości Rolnych. Miasto nie pozwoliło na budowę, bo ANR nie posiadała księgi wie-czystej na działkę, którą władała od co najmniej 30 lat, co dawało podstawy do na-bycia praw własności przez zasiedzenie. Roszczeń do gruntu nie było.
Prawdziwy powód niechęci do budowy zdradził Wojciech Bartnicki w piśmie do zarządu dzielnicy z września 2005 roku. Ani słowem nie wspomniał w nim o proble-mach z gruntem. Napisał wprost, że brak jest uzasadnienia celowości rozpoczęcia inwestycji, uwzględniając zmiany demograficzne i obciążenie szkół w poszczegól-nych obwodach dzielnicy.
- Wyszukiwane są różne problemy, żeby tej sprawy nie załatwić - mówił wtedy były wiceburmistrz Tadeusz Semetkowski. - Nie jest prawdą, że nie mamy praw do gruntu. Mamy podpisaną przez ANR umowę przyrzeczenia na 14 ha z chwilą wpisu do księgi wieczystej, a do tego momentu Agencja chce nam wydzierżawić 6 ha pod szkołę. Obie umowy podpisane są przez ANR. Czekamy na podpis przedstawiciela władz miasta lub pełnomocnictwo dla zarządu dzielnicy do podpisania tej umowy. Ani jednego ani drugiego nie możemy uzyskać. Trzeba powiedzieć jasno i dobitnie, że biuro edukacji nie chce budować tego gimnazjum, a reszta jest wyszukiwaniem pretekstów, podtekstów i nadtekstów - konkludował Semetkowski.
Liliana Zientecka nieoficjalnie przyznała wtedy dziennikarzowi "Echa", że gdyby Smoczyński był samodzielnym burmistrzem, zbudowałby gimnazjum "dorabiając protezę do dokumentacji".
Po zmianie ekipy rządzącej Białołęką, nowy burmistrz czekał na prawomocny wpis w księdze wieczystej na rzecz ANR. Gdy wszystko zostało załatwione, ogłosił przetarg na budowę. Ani jednym zdaniem nie kwestionował konieczności budowy gimnazjum na Ostródzkiej.
Gdyby Jerzy Smoczyński miał w Lilianie Zienteckiej sojuszniczkę, z pewnością miasto znalazłoby sposób na zbudowanie szkoły, która działałaby już we wrześniu tego roku. Nie takie sprawy PiS załatwiał na granicy prawa. Tymczasem przez dwa stracone lata szczere pole jest jeszcze bardziej szczere. Coraz więcej dzieci jeździ do szkół na Kobiałkę, na Bródno, a nawet do Marek.
Nowa szkoła ma być placówką integracyjną umożliwiającą kształcenie nie-pełnosprawnych. Budynek będzie mógł pomieścić 400 uczniów. Ma kosztować 20 milionów. Znacznie więcej niż zakładano dwa lata temu.
Przetarg na budowę gimnazjum wygrała firma PBU Dorbud SA. Prace już ruszyły. Oddanie do użytku planowane jest na drugą połowę 2009 roku.
Agnieszka Pająk-Czech
Bartek Wołek