Władza zbędna
18 listopada 2005
Ze stołecznego ratusza odchodzą kolejni urzędnicy. Idą za braćmi Kaczyńskimi do rządu lub kancelarii prezydenta. Jak zwykle ironicznie uśmiechnięty wiceprezydent Andrzej Urbański zapewnia przed kamerami, że odeszło zaledwie kilka osób i że zostaną bez problemów zastąpieni.
Słuchając zapewnień wiceprezydenta Urbańskiego odnoszę wrażenie, że - skoro nic się nie stało wraz z odejściem ważnych urzędników z miasta - to znaczy, że prezydent, wiceprezydent czy komendant straży miejskiej są w Warszawie zbędni. Tylko czekać chwili, kiedy Andrzej Urbański oświadczy z radością, że i on nie jest w mieście do niczego potrzebny.
Marek Horn