Wirus zakrzywionego kija w Parku Picassa
25 maja 2016
W Parku Picassa można często spotkać ludzi biegających między dwoma niewielkimi bramkami z czymś, co przypomina siatki na motyle. Co oni robią? Grają w lacrosse.
Z czym to się je?
Indiańskie drużyny liczyły od 100 do 1000 zawodników, boiska zaś miały czasem długość kilku kilometrów. Zawodnicy korzystali z dwóch kijów, a rolę bramki grały drzewa albo skały. Mecze mogły trwać nawet kilka dni.
W 1856 roku kanadyjski dentysta George Beers skodyfikował zasady i założył klub Montreal Lacrosse Club. Na początku XX w. lacrosse stał się popularny w szkołach, w 1904 i 1908 roku był nawet dyscypliną olimpijską.
Dziś w lacrosse gra się na boisku o wymiarach ok. 100 na 50 metrów. Drużyny liczą po 10 zawodników. Mecz trwa 60 minut. Gra polega na z grubsza tym samym co piłka nożna, ręczna, czy hokej, czyli strzelaniu goli. Tyle że gumową piłeczkę podaje się i strzela nią na bramkę przy pomocy rakiet z siatką na metrowych kijach. Gra jest szybka, dynamiczna, kontaktowa, piłki nie można kopać ani zagrywać ręką, posługiwanie się rakietą wymaga techniki.
Najszybciej rozwijająca się gra świata
Dziś lacrosse gra robi światową karierę i zdobywa coraz większą popularność. Jakiś czas temu przywędrowało także do Polski. Jest federacja, liga, wreszcie reprezentacja Polski, która dwukrotnie brała udział w mistrzostwach świata zajmując miejsca w drugiej dziesiątce. Ciekawe, że swoją reprezentację ma plemię Irokezów, która gra w oficjalnych światowych rozgrywkach pod własną plemienną flagą i jest w czołówce światowego rankingu.
Wirus lacrosse na Białołęce
Szaleje nie od dziś, a zawodnicy przestrzegają, że kto raz go złapie, zaraża się na całe życie. To właśnie na Białołęce działa jedna z najstarszych drużyn lacrosse w Polsce - Grom Warszawa. Powstała w 2008 roku i od tego czasu jest w ścisłej czołówce rozgrywek o mistrzostwo kraju. Czterokrotnie zdobywała w nich brązowe medale, a w 2014 roku została mistrzem. - Jesteśmy pionierami tej dyscypliny i promujemy ją w nowych środowiskach - mówi Jakub Lipczik członek zarządu klubu.
Zawodnicy Gromu są amatorami. Pracują, uczą się i spotykają w parku Picassa, by potrenować. Sami mówią, że uprawiają sport na poziomie półprofesjonalnym. Wyjeżdżają za granicę, na turnieje. - Żyjemy naszą pasją. Razem trenujemy, bawimy się i wspieramy na co dzień - piszą na facebookowym profilu. Klub tworzą czynni zawodnicy, trenujący sympatycy lacrosse, członkowie sztabu szkoleniowego i kibice. Wszyscy spotykają się na treningach, na imprezach.
Kobiecy sztorm
Bywa, że imprezują z koleżankami z bliźniaczej żeńskiej drużyny Sztormu. Drużyna została założona we wrześniu 2009 roku. Pierwszy mecz Sztorm Warszawa rozegrał przeciwko Kosynierkom Wrocław podczas turnieju Silesia Cup 2010. Był to pierwszy historyczny mecz damskiego lacrosse w Polsce zakończony wynikiem 3-3.
Laxarze Gromu i laxarki Sztormu borykają się z problemami - brakiem sprzętu, profesjonalnego boiska, ale grają dalej - Lacrosse to coś więcej niż gra, to styl życia. Petarda! Najszybsza gra na dwóch nogach. Zapraszają na treningi do parku Picassa, o terminach informują na Facebooku. Niedawno, w połowie maja, oba kluby przeprowadzały rekrutację do swoich drużyn. Zainteresowanie było spore, ale kluby wciąż zapraszają. Tylko proszą, by nie przynosić siatki na motyle, bo sprzęt do lacrosse ma z nią jednak niewiele wspólnego.
(wk)