Wczoraj i dziś. Zielone Świątki na Bielanach
28 maja 2018
Formalnie to święto kościelne, w praktyce - także okazja do organizacji festynu. W ciągu ostatniego stulecia zmieniło się zaskakująco niewiele.
- Auta, wozy, powozy... Tramwaje przepełnione. Piętnastka trzeszczy. Wszędzie pełno, pełno... - pisał w 1931 roku 18-letni wówczas Edmund Osmańczyk, późniejszy członek Rady Państwa PRL. - Od paru przystani na Wiśle ciągną długie sznury wycieczkowiczów. Już po drodze do lasku witają gościa dorocznego zachęcające okrzyki właścicieli "kół szczęścia": - Tu się wygraje, tu się przegraje! Przegranego nic nima, wygranego nic nima! Za jedne dziesięć groszy!
Na trawce rozsiadują się "familje", z błogosławieństwem, prowiantami, pledem, starym gramofonem i dwoma płytami, które pamiętają dwadzieścia co najmniej takich exkursyj zielono-świątkowych*.
Zdjęcia z okresu międzywojennego, niestety trudne do dokładnego datowania, są dziś dostępne w zbiorach Narodowego Archiwum Cyfrowego. Żeby ustalić, w którym roku zostały wykonane, musielibyśmy dokładnie przyglądać się ubraniom i uczesaniom uwiecznionych osób. Moda w latach 20. i 30. zmieniała się nieco wolniej, niż dziś. Trendy były jednak widoczne, a wielu warszawiaków, biorących udział w świątecznych wyjazdach na Bielany, chciało wyglądać modnie. Czas płynie
- To już 345 lat tradycji - pisaliśmy zapowiadając tegoroczny odpust w Lesie Bielańskim i towarzyszące mu wydarzenia. - Zwyczaj odpustów i świętowania w podwarszawskich wówczas Bielanach datuje się od czasów króla Jana III Sobieskiego, od roku 1673.
Wokół artykułu wywiązała się dość zaskakująca wymiana zdań, w której część czytelników kwestionowała sens dalszego kultywowania tradycji. Powód? Narosła ona wokół katolickiego święta.
- 345 lat i styknie!
- Tobie może styknie, ale innym nie. Na szczęście żyjemy w wolnym kraju.
- Ocho, średniowiecze kontratakuje...
- Oho, kontratakuje ortografia alternatywna.
Nie zabrakło też głosów neutralnych. Oto jeden z nich:
- Jestem niewierzący i jak nie muszę, to po kościołach nie chodzę. Ale, jako że całe lata mieszkałem w okolicach Lasku Bielańskiego, zdarzało mi się akurat tam święcić jajka czy być przy kilku innych okazjach. Chciałbym tylko powiedzieć, jako ateista, że ksiądz księdzu nierówny. Przyznaję, nie pamiętam nazwiska, ale jest to osoba bardzo otwarta, nie zacietrzewiona ideologicznie, po prostu miły facet, który robi dobrą robotę.
(dg)
* Edmund Jan Osmańczyk, Bielany w Zielone Świątki, "Wiadomości Bielańskie", nr 3, 1931, cytat za: Jarosław Zieliński, "Bielany. Przewodnik historyczny", Warszawa 2016.