Tesco zniknęło, parkometry zostały. "Kontrolują opłatę i abonamenty"
11 kwietnia 2022
Wraz z końcem Tesco przy Górczewskiej wielu kierowców uznało, że skończyła się krótka era pobierania bilecików i opłat za korzystanie z ogromnego placu parkingowego wokół centrum handlowego. Nic bardziej mylnego, o czym świadczą liczne mandaty za wycieraczkami w ostatnim czasie.
Nieliczne otwarte lokale, kilka zamkniętych sklepów i wielka pustka po hipermarkecie Tesco - tak wygląda dziś centrum handlowe z lat dziewięćdziesiątych, stojące w pobliżu pętli tramwajowo-autobusowej Osiedle Górczewska. Ogromna hala straszy pustkami, ale opustoszał też plac parkingowy, który może sprawiać wrażenie, że nic się na nim nie dzieje. Nic bardziej mylnego. Jest on cały czas monitorowany przez firmę obsługującą płatne parkowanie o czym - zdaje się - przestali pamiętać kierowcy pozostawiający tu swoje samochody.
Klienci za darmo
Za czasów Tesco postój do trzech godzin był całkowicie bezpłatny. Klienci musieli jedynie pofatygować się do parkomatu, wpisać numer rejestracyjny i pobrać bilet. Postój bez niego groził karą w wysokości 100 zł. Ponadto można było wykupić bilet godzinny za 3 zł a z myślą o mieszkańcach bloków przy Pełczyńskiego w ofercie były abonamenty za 120 zł miesięcznie. Po zamknięciu Tesco wielu kierowców zapewne uznało, że bileciku za szybą już pozostawiać nie trzeba. Jak zwrócił uwagę jeden z internautów, w ostatnim czasie liczba mandatów pozostawionych za wycieraczką wyraźnie wzrosła. Co prawda był moment, kiedy chyba nawet firma nadzorująca parking mandatów nie wystawiała, jednak to już najwyraźniej minęło.
- Było trochę luzu po zamknięciu Tesco, ale od zeszłego tygodnia są kontrole i kwity za wycieraczkami - przestrzegają kierowcy. - Mieszkam w pobliżu i to prawda. Za brak biletu 100 zł.
(db)