Warszawa kontra wolny rynek. Socjalizm wraca?
24 kwietnia 2018
Wyobraźmy sobie, że urzędnicy uznali, że mieszkańcy odżywiają się niezdrowo i należy promować bary sałatkowe.
Przez kilka lat pracują nad przetargami, a wreszcie wybierają jednego właściciela sieci barów jako "miejskiego operatora", któremu przysługuje znaczek z Syrenką i prawo do bezpłatnej reklamy na wyświetlaczach w metrze. Właściciele innych barów, często działających dłużej od wybranego "operatora", są wściekli. Urząd przekonuje jednak, że cała operacja miała sens, bo dzięki temu przyzwyczajenia warszawiaków zmienią się na zdrowsze a innym barom sałatkowym zależy tylko na zysku. Absurdalne? Właśnie takie rozwiązanie serwuje nam ratusz w dziedzinie wypożyczalni samochodów.
Auta na minuty
Tzw. carsharing to po prostu system bezobsługowych wypożyczalni samochodów. W Warszawie usługi tego typu oferują firmy 4Mobility, Traficar i Panek, a specjalnymi autami, udostępnianymi tylko własnym najemcom, dysponuje coraz więcej biurowców. Opłaty są naliczane w zależności od przejechanych kilometrów i czasu wypożyczenia. Usługi są coraz popularniejsze. Liczba aut oferowanych przez trzy wymienione firmy przekroczyła już w sumie 800, a własny system, oparty wyłącznie na samochodach elektrycznych, testuje już Innogy.
- Carsharing to alternatywa dla posiadania własnego samochodu, których w Warszawie jest coraz więcej: według niektórych danych nawet ponad milion, czyli 600 na 1000 mieszkańców - informuje Zarząd Dróg Miejskich. - Powoduje to liczne problemy, m.in. z parkowaniem, zanieczyszczeniem powietrza i korkami.
ZDM kontra wolny rynek
Podczas gdy carsharing w Warszawie już działa i ma się coraz lepiej, drogowcy przymierzają się do przyznania jednej z firm specjalnej koncesji. Jak twierdzi ZDM, podatnicy nie poniosą z tego tytułu żadnych opłat. Kalkulacja ta nie uwzględnia jednak czasu pracy urzędników czy kosztów reklamy carsharingu na nośnikach należących do samorządu.
- Różnica między już funkcjonującymi podmiotami a nami jest taka, że firmy te działają na polu biznesowym, a my chcemy zmienić przyzwyczajenia ludzi, nakłonić ich do zrezygnowania z własnego samochodu - mówi Karolina Gałecka, rzeczniczka ZDM. - Warszawa nie dopłaci do carsharingu ani złotówki. Może jednak zaoferować promocję usługi i pewne korzyści dla pojazdów współdzielonych.
Do ogłoszonego przez ZDM przetargu wystartowała tylko firma Panek. To najmłodszy na warszawskim rynku operator (działa w mieście od lata ubiegłego roku), który niedawno znalazł się w gronie laureatów prestiżowego rankingu Gazele Biznesu 2017. Obecnie oferta jest w trakcie analizowania. Jeśli Panek podpisze umowę, w nowych, warszawskich barwach wystartuje w ciągu dwóch miesięcy. To drugie podejście ZDM do uruchomienia "oficjalnego" carsharingu.
Traficar: To zły pomysł
- Wybór jednego operatora nie jest naszym zdaniem dobrym rozwiązaniem - uważa Piotr Groński, prezes firmy Traficar. - Lepszym wyborem byłoby pójście za przykładem władz aglomeracji trójmiejskiej i udostępnienie przywilejów wszystkim zainteresowanym firmom.
Jak mówi prezes Groński, "miejski" operator będzie mógł co prawda liczyć na promocyjne ceny za parkowanie aut, ale Rada Warszawy może je w przyszłości zmienić. Warto dodać, że każda zmiana cennika, regulaminu czy decyzja o powiększeniu floty będzie wymagała zgody drogowców. W rezultacie może się okazać, że pięcioletnia umowa będzie niekorzystna dla obu stron: operatora i podatników.
(dg)