Chcą posadzić 500 drzew na najdroższej działce w dzielnicy. Absurdalna "ekonomia" radnych Bielan
8 lutego 2021
Podczas gdy zadłużenie Warszawy sięga kilku miliardów, samorządowcy z Bielan proponują... pozbycie się zysków z jednej z najcenniejszych działek w Polsce.
Gdy w 2008 roku otwierano bielański odcinek metra, wprost mówiło się o ułatwieniu codziennych dojazdów do pracy, ale także ożywieniu dzielnicy, zachęceniu do budowania na Bielanach mieszkań, sklepów i biur. Udało się to tylko częściowo. Na Słodowcu, Wawrzyszewie i Wrzecionie powstało (i wciąż powstaje) sporo nowych bloków, w których otwarto wiele lokali handlowych i usługowych. Do zabudowania pozostała jeszcze najcenniejsza ziemia, bezpośrednio sąsiadująca ze stacją metra: tzw. Bielański Serek, czyli trójkąt między Żeromskiego, Marymoncką i Sacharowa.
Bielański Serek - co tam powstanie?
- Zarząd Bielan zawsze uważał, że teren powinien być zagospodarowany w całości przez jednego inwestora, a jego wybór dokonany z uwzględnieniem proponowanego programu zabudowy, a nie jedynie według kryterium ceny oferowanej za grunt - mówił w 2013 roku ówczesny burmistrz Rafał Miastowski. - Inne zdanie na ten temat miało miejskie Biuro Gospodarowania Nieruchomościami i władze stolicy. BGN uważa, że łatwiej będzie sprzedać mniejsze działki kilku nabywcom i dlatego też w pierwszej kolejności miasto zainwestowało w zmianę przebiegu ulic.
W 2017 roku opisywaliśmy propozycję Moniki Majewskiej, która poświęciła Serkowi pracę dyplomową na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej. Jej zdaniem trójkąt przy stacji metra Słodowiec to doskonałe miejsce na jedno z centrów aglomeracji warszawskiej, ze stosunkowo gęstą zabudową mieszkalno-handlowo-biurową, dzięki której byłoby uczęszczane przez cały tydzień i przyciągało osoby z całej dzielnicy. Historyczna oś ulicy Kasprowicza byłaby zwieńczona miejskim placem i stojącym w narożniku Serka wieżowcem, który przełamałby dominację bloku Słodowiec City.
Zadłużeni, ale z "lasem"
Całkowicie inną propozycję dla Serka mają radni Piotr Walas i Ewa Turek, którzy w ramach budżetu obywatelskiego proponują... "zalesienie" terenu. Za 550 tys. zł na Słodowcu miałby powstać "las" z pięciuset drzew. Jakie byłyby rzeczywiste, całkowite koszty? Według strony nadzoru budowlanego łączna powierzchnia działek na Serku to ponad 31 tys. m2. W grudniu jeden z deweloperów kupił od samorządu ziemię przy Podleśnej za ok. 7200 zł/m2. Gdyby trzymać się takiej stawki, Serek byłby wart 224 mln zł - a w rzeczywistości zapewne więcej, bo ziemia przy stacji metra jest zdecydowanie droższa. Innymi słowy: radni proponują wydać 550 tys. zł, by stracić kilkaset milionów ze sprzedaży i dalsze miliony z podatków. Nie pozwoliłby sobie na to żaden samorząd, a już z pewnością nie samorząd zadłużonego na kilka miliardów miasta, podczas poważnego kryzysu gospodarczego. Otrzymujący diety z naszych podatków radni powinni mieć tego pełną świadomość.
Póki co największą przeszkodą w sprzedaży i zabudowie Serka - obok pomysłów radnych - jest brak ustawy o tzw. własności warstwowej gruntów. W ciągu 32 lat od upadku komunizmu żadna opcja polityczna nie była w stanie przyjąć prostego prawa, umożliwiającego sprzedaż prywatnym inwestorom terenów znajdujących się nad tunelami drogowymi czy kolejowymi.
(dg)