Zboczeniec napadł na dwie kobiety na Nowodworach. Policja milczy
22 stycznia 2021
Przed kilkoma dniami w okolicach ulic Pasłęckiej i Strumykowej doszło do dwóch napaści na tle seksualnym na mieszkanki sąsiednich osiedli. Policja została zawiadomiona, ale nie udziela żadnych informacji.
- Właśnie na jednej z ulic naszego osiedla zaatakował mnie mężczyzna w czapce i szarej, krótkiej kurtce. Zaczął mnie obmacywać, a gdy zaczęłam krzyczeć, uciekł w stronę głównego śmietnika - napisała w facebookowej grupie "Osiedle Pod Dębami" pani Julia. Jak dodała w rozmowie z nami, boi się dalej opowiadać o tym bulwersującym zdarzeniu, gdyż po opublikowaniu ostrzeżenia na Facebooku spotkała się z falą hejtu, nawet ze strony jednego z sąsiadów.
"Mieszkania wynajmowali tam opiekunowie dziewczyn pracujących na godziny"
- Na tym osiedlu od kilku lat jest to normalne, dlatego wyprowadziłam się kilka lat temu. Mieszkania wynajmowali tam opiekunowie dziewczyn pracujących na godziny. Ogłoszenia w necie i na różnych portalach. Z tego, co słyszałam chyba cztery mieszkania. Osiedla nie polecam - komentuje pani Monika, która zasugerowała, że w okolicy jest kilka agencji towarzyskich i to dlatego po osiedlu kręcą się różne podejrzane typki.
Tych informacji nie potwierdzają jednak inni mieszkańcy osiedla. Niestety, nie wszyscy potrafili wczuć się w traumatyczną sytuację napadniętej, ponieważ wnet pojawiły się niewybredne komentarze, których nie będziemy cytować.
Co ustaliliśmy?
Do napaści na tle seksualnym na panią Julię doszło w sobotę 16 stycznia tuż po godzinie 20 przy ul. Pasłęckiej. Jak przyznała, sprawę zgłosiła na policję wraz z inną napadniętą nieopodal mieszkanką pobliskiego osiedla przy Strumykowej 69. Do dwóch napaści doszło zatem nieopodal, więc bardzo prawdopodobne, że chodzi o tego samego napastnika. Z ulicy Strumykowej pochodzi też opublikowane w internecie nagranie z monitoringu, na którym widać rzekomego sprawcę. Jak się dowiedzieliśmy, policja jest w posiadaniu tych dowodów. Niestety, pomimo wielokrotnych prób dowiedzenia się, co miejscowi funkcjonariusze wiedzą o tej sprawie - nikt nam do tej pory nie udzielił odpowiedzi.
(DB)