W soboty kłódka
6 listopada 2009
Na terenie Bemowa jest siedem bibliotek publicznych, na które rocznie idzie 3,6 mln zł. Mimo tak wielkich wydatków wypożyczalnie są zamknięte w soboty i niedziele.
- W ubiegłym roku na zakupy do bibliotek mieliśmy do dyspozycji kwotę 500 tys. zł. W tym roku ze względu na cięcia kwota ta zmniejszyła się do 450 tys. zł. Generalnie 75% budżetu idzie na zabezpieczenie płac pracowników oraz utrzyma-nie lokali - mówi dyrektor Maria Czajkowska, która sprawuje pieczę nad bemow-skimi bibliotekami.
Skoro ponad 70% środków jest przejadane, czy jest sens utrzymywania wszystkich bibliotek w dzielnicy? Każda z nich generuje koszty. Pieniądze, które mogłyby być przeznaczone na zakup książek czy innych multimediów idą na utrzy-manie samych lokali oraz pracowników.
- Nie ma dramatu w naszych bibliotekach, są one nieźle wyposażone w nowe książki i multimedia. Przykładem może być mediateka na Pełczyńskiego. Jesteśmy przeciwni likwidowaniu placówek - to ograniczanie dostępu do książki. Osoba, która miałaby jeździć na drugi koniec Bemowa do biblioteki, na pewno by się do niej nie udała, szczególnie że z placówek korzysta najwięcej młodzieży i matek z dziećmi. Koszty utrzymania bibliotek nie są aż tak duże - uważa rzecznik dzielnicy Bemowo Krzysztof Zygrzak.
Trzeba przyznać - w bemowskich bibliotekach sporo się dzieje, szczególnie dla najmłodszych. W porównaniu z innymi dzielnicami - również proporcja wydatków na książki jest znacznie lepsza. Wielu mieszkańców chciałoby jednak więcej - szczególnie przy tak dużym budżecie.
- W każdej bibliotece powinna być kawiarenka, klub dyskusyjny, miejsce na wykłady naukowe, spotkania, wyświetlanie niszowych filmów, takie małe kluby kul-tury - mówi czytelnik "Echa". - Placówki powinny też być dłużej otwarte. O 18.30 wracam głodny z pracy po półtoragodzinnym staniu w korkach. Kiedy mam pójść do biblioteki, skoro o 19.00 już jest zamknięta? Podobnie w weekend - kłódka na drzwiach. To ma być dostępna dla ludzi instytucja kultury? Już same godziny pracy świadczą o tym, że biblioteki nie nadążają za rzeczywistością i tkwią głęboko w komunie - mówi nasz rozmówca.
Godziny otwarcia i niedostępność w weekendy rzeczywiście nie świadczy o bibliotekach dobrze. Większość jest zamykana o 19.00 w poniedziałki, wtorki, środy i piątki oraz o 16.00 w czwartki. W weekendy czynna jest jedynie czytelnia na ulicy Konarskiego 6 i to też tylko w soboty od 8.00 do 15.00. Dla kogo zatem są bemow-skie biblioteki?
- Mogą z nich korzystać wyłącznie emeryci lub osoby niepracujące. Większość nie ma na to szans - mówi mieszkaniec. Pytam więc: dla kogo są nasze biblioteki? Na pewno nie dla mojej rodziny - podsumowuje czytelnik "Echa".
Tymczasem urząd dzielnicy Bemowo uważa, że placówek bibliotecznych jest za mało i chce rozbudowy sieci.
- Zdaniem dzielnicy oraz dyrekcji bibliotek zamiast likwidować należy tworzyć kolejne. Takie też są sugestie naszych mieszkańców. Biblioteki powinny być jak najbliżej czytelników. Chcemy dbać o rozwój intelektualny mieszkańców i utrzymać przy tym odpowiedni poziom usług. Zamykanie placówek kosztem przedłużenia pracy innych mija się z celem - mówi burmistrz Bohdan Szułczyński. Czy na pew-no? Otwieranie kolejnych placówek pozamykanych w weekendy, to nie jest udos-tępnianie bibliotek szerokim masom. Większość pracuje. Czy naprawdę tę prostą prawdę pojęli wyłącznie właściciele hipermarketów? A przecież z rodzinnymi week-endami w galeriach handlowych powinny walczyć m.in. biblioteki.
Czy bemowska sieć wypożyczalni jest zbyt mała, a może zadowalająca? Czy czegoś w nich brakuje? Czy są książki, których Państwo szukacie? Czy godziny otwarcia placówek są satysfakcjonujące? Czekamy na opinie pod nr 22 392-08-30 i echo@gazetaecho.pl.
nc