W noclegowni już brakuje miejsc
6 listopada 2011
Jest dopiero jesień, a w legionowskiej noclegowni dla mężczyzn prowadzonej przez Caritas już brakuje miejsc. Kierownictwo nie wyobraża sobie co będzie zimą. Każdego roku bezdomnych przybywa. Nawet latem wszystkie miejsca były zajęte.
Bezdomni to głównie mężczyźni
Problem bezdomności w 99% dotyczy mężczyzn. Do noclegowni trafiają oni z różnych powodów. Często po wielu latach zgodnego małżeństwa nagle nie mają gdzie się podziać, z tego też powodu zaczynają pić.- Myślimy o ośrodku interwencji kryzysowej. Chcemy, aby siostry urszulanki, które budują dom w centrum miasta, wygospodarowały pomieszczenia na taki ośrodek. Z Caritasem współpracujemy od wielu lat, ale jak widać, jedna noclegownia to za mało - mówi prezydent Legionowa Roman Smogorzewski.
Pomagamy, ale nie możemy łamać przepisów
Kierownictwo ośrodka robi co może, aby bezdomni żyli w godnych warunkach. Niestety, na luksus liczyć nie można, ale na własne łóżko i trzy posiłki dziennie zawsze.- Z naszych informacji wynika, że około 30 bezdomnych zostało umieszczonych w ośrodkach poza Legionowem. Mamy też zgłoszenia ze szpitali, żeby przyjąć bezdomnych. Wszystkie te osoby muszą mieć przecież godne warunki - mówi Anna Piotrowska-Janus, zastępca kierownika Legionowskiego Centrum Charytatywno-Opiekuńczego Caritas DWP.
Bezdomni mieszkają w pokojach cztero-, sześcioosobowych. Największy pokój liczy 10 łóżek. Lepsze warunki mają ci, którzy podjęli pracę, gdyż są oni przenoszeni do hotelu socjalnego. Oprócz pracy muszą spełniać jeszcze jeden warunek - nie mogą pić alkoholu.
- W hotelu socjalnym czekają na bezdomnych pokoje jedno i trzyosobowe, to znacznie lepsze warunki. My mamy już pełen skład, ale ciągle ktoś przychodzi. Odsyłamy takie osoby do ośrodka pomocy społecznej, który szuka im miejsca. Staramy się pomagać, ale nie możemy łamać przepisów - mówi Anna Piotrowska-Janus.
Tylko jedna noclegownia w powiecie
Problem tkwi jednak w tym, że w całym powiecie nie ma innej noclegowni, a bezdomni są przecież w każdej gminie. Wszyscy przychodzą do legionowskiego Caritasu.- Mamy bezdomnych z okolicznych miejscowości. W swojej gminie nie mają gdzie przenocować. Stąd też wynika brak miejsc. A przecież gminy mają obowiązek prowadzić noclegownie - tłumaczy Marek Niewiadomski, kierownik noclegowni Caritas.
Kierownictwo liczy na to, że w przyszłym roku liczba miejsc zostanie zwiększona o kolejnych osiem. Problemu to nie rozwiąże, ale pozwoli pomóc większej liczbie osób.
Straciłem nadzieję
Jerzy Łuniewicz w ośrodku Caritas przebywa od 10 lat. Początkowo pracował tu na etacie, ale z powodu udaru mózgu teraz jest wolontariuszem.- Trafiłem tutaj z powodu wyroku sądu. Byłem głównym najemcą mieszkania, a mimo to zostałem pozbawiony dachu nad głową. Miałem być tutaj dwa tygodnie, a w tym czasie miasto miało mi znaleźć mieszkanie. Do dzisiaj go nie dostałem. Wtedy byłem trzynasty na liście. Nie mam innego wyjścia, muszę tu mieszkać. Kiedyś pracowałem na etacie, ale i tak mieszkania nie dostałem. Ze względu na udar mózgu, który przeszedłem, mogę być tylko wolontariuszem. Na warunki narzekać nie mogę. Mamy tutaj ciepło, dostajemy posiłki - opowiada Jerzy Łuniewicz.
Wolontariusz cieszy się, że w styczniu nabywa prawa do emerytury. Nie będzie to duża kwota, ale zawsze własne pieniądze. Dawno już jednak stracił nadzieję na to, że kiedyś opuści schronisko.
Ewelina Kurzak