Upór kosztuje nas tysiące
25 marca 2011
Przychodnia przy ul. Sowińskiego 4, która jako jedyna w Legionowie świadczy nocną i świąteczną pomoc lekarską, nadal nie ma podpisanego kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia. Czas ucieka, a wydatki rosną. Miesięczny koszt tych świadczeń to około 100 tys. zł - pieniądze idą na razie z budżetu powiatu.
Głównym powodem niepodpisania do tej pory kontraktu jest spór o liczbę zes-połów udzielających pomocy lekarskiej. Włodarze chcą, by działały trzy, a fundusz zgadza się tylko na dwa. - Nie możemy zmieniać zasad dla jednej placówki - po-wiedziała Wanda Pawłowicz, rzeczniczka mazowieckiego oddziału NFZ. Sytuacja do dzisiaj nie uległa zmianie. Starostwo upiera się przy swoim, a fundusz przy swoim.
By nie zostawić mieszkańców bez opieki medycznej, ogłoszono kolejny kon-kurs. Tym razem przystąpiła do niego ta sama placówka. Stawia ciągle te same warunki. - Dla nas jest bardzo ważne, by w naszym regionie działały trzy zespoły lekarskie, bo inaczej pacjenci będą czekali pod gabinetami po kilka godzin - prze-konuje starosta. Jego zdaniem NFZ w ten dramatyczny sposób chce przekonać mieszkańców, że nocna pomoc lekarska nie służy do wypisywania recept chorym, którzy nie zdążyli załatwić formalności w ciągu dnia. Jak twierdzi, nie można przy tym zapominać o wszystkich, którzy po>mocy lekarskiej w nocy i święta rzeczy-wiście potrzebują.
Starosta ma nadzieję, że sytuacja wyjaśni się do końca marca.
Od redakcji
Sytuacja, która obecnie ma miejsce w Legionowie, może doprowadzić do pozba-wienia mieszkańców nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej. Nie stać nas na wy-kładanie z własnej kasy 100 tys. zł miesięcznie. Płacimy za to wszyscy z naszych podatków. Legionowo zostało już osamotnione na placu boju o lepsze warunki. Upór starostwa, mimo iż słuszny, nie może narażać mieszkańców w potrzebie na wyprawy do Warszawy czy ościennych miejscowości. Lepiej chyba wziąć to, co da-ją, a dodatkowy zespół ewentualnie sfinansować z własnych funduszy. W myśl przysłowia: "Lepszy wróbel w garści niż kanarek na dachu".Maciej Kamiński