REKLAMA

Białołęka

Samorząd

 

Tarchomin to nie Białołęka. Czas na rozwód

  1 grudnia 2016

alt='Tarchomin to nie Białołęka. Czas na rozwód'

Co łączy Zieloną Białołękę z Tarchominem i Nowodworami? Praktycznie nic.

REKLAMA

Białołęka obecnie składa się z dwóch różnych światów. Pierwszy to Tarchomin i Nowodwory, gdzie komunikacja i edukacja funkcjonują nienajgorzej. W drugim - potocznie zwanym Zieloną Białołęką - wszystko poszło nie tak. Plany miejscowe, które (jeżeli już istnieją) są mało szczegółowe i pozwalają na nieograniczoną zabudowę, przez co liczba mieszkańców gwałtownie rośnie. Tworzą się korki, brakuje podstawowej infrastruktury, a liczba placówek oświatowych jest niewystarczająca. Prestiż mieszkania na Białołęce w ciągu ostatnich lat gwałtownie spadł. Szkoda, bo przedmieścia stolicy dużego europejskiego kraju mają ogromny potencjał. Na niezrównoważonym rozwoju Białołęki tracą również deweloperzy, których dochody z inwestycji w dzielnicy, gdzie wszystko sprawnie funkcjonuje, mogą być znacznie większe. Wkrótce może okazać się, że na Zielonej Białołęce nikt nie będzie chciał mieszkać i będziemy zmagać się z problemem wyludnienia jak Detroit.

Od dłuższego czasu dyskutowałem na ten temat z aktywistą Miasto Jest Nasze Leszkiem Wiśniewskim i doszliśmy do wniosku, że rozwiązaniem problemu może być podział Białołęki na dwie części, które rozgraniczałaby ul. Płochocińska. Obecnie na Zielonej Białołęce, która jest idealnym przykładem zjawiska zwanego urban sprawl (rozlania się miasta) brakuje niemal wszystkiego. Przydałoby się zbudować ośrodek sportu, liceum, a przede wszystkim usprawnić transport szynowy i poprawić jakość dróg lokalnych. Zielona Białołęka nie musi być wyłącznie sypialnią. Aby tak się stało, muszą powstawać tam miejsca pracy i lokalne centra (a nie tylko duże centra handlowe) z usługami otaczającymi zadbane przestrzenie publiczne.

Zielona Białołęka, czyli dawna wieś Grodzisk, została włączona w granice Warszawy pod koniec lat 70. (dwadzieścia lat później niż Tarchomin) i więcej, zwłaszcza w kontekście komunikacyjnym, łączy ją z Bródnem. Powszechnie mówi się, że tereny te są niedoinwestowane przez "tarchocentryzm". Gdyby jednak podzielić Białołękę, każdy obszar miałby swój budżet i swoje priorytety. W urzędzie można by szybciej załatwić sprawę, a urzędnicy nie narzekaliby na natłok obowiązków.

Podział Białołęki wiązałby się z dużymi kosztami administracyjnymi, ale spowodowałby udogodnienia dla mieszkańców w załatwianiu spraw urzędowych. Aby dostać się z ul. Skarbka z Gór do ratusza należy pokonać dystans, który w linii prostej wynosi 6 km. Pokonanie tej drogi autobusem zajmuje jednak pół godziny i wymaga dwóch przesiadek.

Według danych GUS na Białołęce mieszka prawie 110 tys. osób. Pod uwagę nie są brani jednak niezameldowani, których może być nawet 25 tys. Białołęka nie jest monolitem, a obecny podział nie jest aktualny. Nadszedł już czas, by dostosować się do zmian. Skorzystać mogą na tym wszyscy.

Filip Pelc
radny dzielnicy Białołęka

 

REKLAMA

Komentarze (6)

 drugastrona

01.12.2016 11:48

Podział jak najbardziej, ale ja sugerowałbym jednak nie na Płochocińskiej, ale na linii kolejowej.

 Taltos2

01.12.2016 14:26

Dzielnica to tylko organ pomocniczy, nie ma własnego budżetu, radni są bezradni. Od zrobienia dwóch burmistrzów zamiast jednego kasy na inwestycje nie przybędzie, a dojdą koszta administracyjne, choćby nowy budynek Ratusza - tu filia UD na ZB byłaby zdecydowanie tańsza i dla mieszkańców wystarczająca.

 Strumykowa

01.12.2016 15:41

Taltos2 napisał 01.12.2016 14:26
Dzielnica to tylko organ pomocniczy, nie ma własnego budżetu, radni są bezradni. Od zrobienia dwóch burmistrzów zamiast jednego kasy na inwestycje nie przybędzie, a dojdą koszta administracyjne, choćby nowy budynek Ratusza - tu filia UD na ZB byłaby zdecydowanie tańsza i dla mieszkańców wystarczająca.
Niby tak, ale idąc tym tokiem rozumowania należałoby stwierdzić, że wszystkie dzielnice są bez sensu w Warszawie. Niech będzie jeden Ratusz i jego filie na osiedlach.
Jeżeli jednak uznać, że podział Warszawy na dzielnice ma jakiś sens, to akurat ta propozycja radnego jest jak najbardziej trafiona. Moje brawa.

REKLAMA

 Nala

02.12.2016 07:59

A Żerań to ani jedno ani drugie, daleko nam i do Zielonej Białołęki i Tarchomina.

 Do rzeczy

02.12.2016 09:18

Nala napisała 02.12.2016 07:59
A Żerań to ani jedno ani drugie, daleko nam i do Zielonej Białołęki i Tarchomina.
Czyżby? Zdaje się, że z osiedli na Żeraniu do Ratusza, to ok. 2-3 km, do publicznego ośrodka zdrowia, znajdującego się tamże, też tyle, do Mostu Północnego podobnie, do budowanej galerii, podobnie, do centrów sportowych podobnie, do BOK podobnie, do knajp nad Wisłą, podobnie, do szkół ponadpodstawowych, podobnie. Do innych knajp podobnie. Chcesz powiedzieć, że Żerań z całej tej infrastruktury nie korzysta? Po co pisać takie konstatacje? Czemu to ma służyć?

 platformers

02.12.2016 23:18

Pan Pelc chce sobie umościć nowe gniazdko? Podział oznacza nową dzielnicę-gminę czyli kolejni radni i urzędnicy. Na mapce coś się ten Tarchomin rozrósł do Kanału Żerańskiego Skoro nie chcą być na Białołęce, to niech sobie wydzielą tylko Tarchomin i Nowodwory.

REKLAMA

więcej na forum

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuBiałołęka

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Najchętniej czytane na TuBiałołęka

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

AMBRA - Twoje Perfumy
AMBRA - Twoje Perfumy

REKLAMA

Butelki dla dzieci Kambukka
Kambukka Reno

REKLAMA

Top hotele na Lato 2024
Top hotele na Lato 2024