Tak się chodzi po Warszawie. "Brakuje łańcuchów jak na Orlej Perci"
2 grudnia 2016
Godzina 8:30, piątek. Popularny przystanek tramwajowy. Warszawiacy brną przez śnieg i błoto, trzymając się poręczy jak łańcucha na górskim szlaku.
Jest szansa na ucywilizowanie skrzyżowania Wolskiej z Młynarską. Niestety - dopiero za kilka lat. Aby nie przeszkadzać kierowcom, piesi muszą schodzić tam pod ziemię.
Już pierwszy dzień z obfitymi opadami deszczu, by w godzinach porannego szczytu na Reducie Wolskiej dochodziło do niebezpiecznych sytuacji z udziałem pieszych. Podczas gdy kierowcy mknęli po czarnej jezdni, piesi byli zmuszeni do korzystania z oblodzonych, śliskich schodów. Dzieci, emeryci i podróżni z bagażami wyglądali jak ekipa zdobywająca szczyt w Alpach.
W czerwcu ubiegłego roku, gdy Tramwaje Warszawskie ogłosiły decyzję o umieszczeniu przystanku na poziomie -1, rozmawialiśmy o Reducie Wolskiej ze specjalistą transportu Marcinem Banachem.
- Należy dążyć do ciągłości przestrzeni miejskiej, która nie powinna być przecinana estakadami i wiaduktami - mówił. - Przystanek na poziomie -1, nawet wyposażony w zwykłe windy zamiast podnośników i kamery, wciąż będzie ograniczał dostępność do komunikacji miejskiej i będzie podatny na dewastacje.
...oraz na skutki zaskakującej drogowców zimy.
- Brakuje tylko łańcuchów jak na Orlej Perci - komentuje Marcin Jackowski z Zielonego Mazowsza. - Może czas na wypożyczalnie raków i czekanów, podobne do Veturilo? A poważnie: po raz kolejny okazuje się, że najważniejsze w zimowej Warszawie jest zapewnienie czarnej jezdni, a piesi... cóż, "niech sobie radzą".
(dg)
.