Siła i Światło. Zapomniana historia warszawskiej elektrowni
1 grudnia 2016
Niedawno z Odolan zniknęła ostatnia pamiątka 106 lat zapomnianej historii. Znaleźliśmy ją.
PKP informuje mieszkańców wielkiego osiedla, że nie powinni narzekać na składy kruszywa i betoniarnie, bo są one tam "od zawsze".
Najbardziej niezwykła ulica Woli
Armatnia to jedna z najładniejszych ulic na Woli, która mogłaby stać się dumą dzielnicy. Równie wiele o historii Odolan mówi niepozorna kamieniczka na rogu Władysława Warneńczyka i Wschowskiej. Jeszcze kilka tygodni temu naprzeciwko niej stał metalowy słup. Relikt elektrowni, o której warszawiacy najwyraźniej zapomnieli.
Powstała kilka lat przed I wojną światową, gdy Warszawa była - obok Moskwy i Petersburga - jednym z głównych miast Imperium Rosyjskiego. Wielokulturowa metropolia nad Wisłą potrzebowała coraz więcej energii, by zaspokoić potrzeby 800 tysięcy swoich polskich, żydowskich i rosyjskich mieszkańców. Zapadła decyzja o budowie nowej elektrowni poza ówczesnymi granicami miasta, prawdopodobnie na terenie dzisiejszego skweru na rogu Jana Kazimierza i Ordona.
Energia zaczęła płynąć dokładnie 17 lutego 1910 roku. Nowoczesne maszyny firmy Siemens-Schuckert zasilane były silnikiem gazowym o obłędnej mocy 35 koni mechanicznych. Dzięki nowemu zakładowi udało się oświetlić fragmenty ulic, które do dziś uznawane są za jedne z głównych arterii Warszawy: Wolskiej, Grójeckiej i Górczewskiej. Zaraz po I wojnie światowej elektrownię przejął gigant energetyczny Siła i Światło - pierwsza spółka akcyjna niepodległej Polski.
Elektrownia przetrwała II wojnę światową, ale padła ofiarą źle pojętej nowoczesności. W naszych czasach budynek o ciekawej architekturze, przypominający nieco inną elektrownię, mieszczącą Muzeum Powstania Warszawskiego, zostałby uznany za zabytek i przekształcony w lofty albo dom kultury. W latach 60. obyło się bez sentymentów. Zamkniętą elektrownię stopniowo rozbierano, usuwając także sąsiadujące z nią słupy energetyczne. Wreszcie został jeden, stojący obok samotnej kamienicy na rogu Władysława Warneńczyka i Wschowskiej. Coraz liczniejsi mieszkańcy Odolan mijali go codziennie, niekoniecznie mając świadomość, czym właściwie jest dziwna metalowa konstrukcja. Do czasu, aż słup został usunięty.
Kradzież, dewastacja, niszczenie pamiątek przeszłości? Po krótkim śledztwie udało się ustalić, że słup został zdemontowany przez pracowników firmy, budującej obok biurowiec. Relikt dawnej elektrowni został zabezpieczony i umieszczony w bezpiecznym miejscu. Gdy budowa się zakończy, wiekowy słup wróci do krajobrazu Odolan, choć prawdopodobnie konieczne będzie jego przesunięcie.
Licząc na szybki powrót 100-letniego świadka historii zapraszamy starszych mieszkańców Woli do dzielenia się swoimi wspomnieniami, związanymi z elektrownią na Odolanach. Czy wśród naszych Czytelników znajdą się osoby, które pamiętają jej rozbiórkę?
Dominik Gadomski
historyk, redaktor portalu tustolica.pl