Cuda na talerzu. Oceniamy bar Tsongkha Momo
5 grudnia 2016
Za oknem śnieg i mróz, na ścianie portret Dalajlamy... Czy my jesteśmy jeszcze w Polsce?
W czasach, gdy gastronomiczna mapa Warszawy jest gęsto pokryta lokalami oferującymi kuchnię turecką i wietnamską, a nieco rzadziej - tajską i japońską, w muranowskim pasażu można znaleźć prawdziwą perełkę. Od dwóch lat w pawilonach po "wolskiej" stronie al. Jana Pawła II, pomiędzy al. "Solidarności" a Nowolipiem, działa niepozorny bar Tsongkha Momo. Oferuje on jedne z najbardziej nietypowych dań, jakich można spróbować w Warszawie.
Kolorowe ściany, portrety i cytaty Dalajlamy oraz posążki buddów wyraźnie dają do zrozumienia, że Tsongkha Momo to bar tybetański. O ile problemy polityczne Dachu Świata są w Warszawie znane dzięki częstym wizytom jego duchowego przywódcy, o tyle kuchnia Tybetu pozostaje prawdziwą zagadką.
Znajomość najlepiej rozpocząć od porcji pierożków momo, serwowanych w bambusowym parowarze. Narodowego dania Tybetu można spróbować w jednej z wielu wersji: z wołowiną, wieprzowiną, kurczakiem, jajkiem i pomidorem, indykiem i grzybami, soczewicą czy innymi warzywami. Większy głód pierożki zaspokoją w połączeniu z jedną z zup, np. pełną mięsa i warzyw, rozgrzewającą thenthuk. Menu uzupełniają niekoniecznie tybetańskie sałatki i napoje. Ceny są podobne, jak w innych barach azjatyckich; za dwudaniowy obiad zapłacimy poniżej 30 zł.
Tsongkha Momo - Jana Pawła II 41A lok. 4
godziny otwarcia: codziennie 12:00-21:00
dojazd tramwajami 13, 17, 20, 23, 26 i 33 oraz autobusami E-2, 160, 190, 520, 527 ("Kino Femina")
parkowanie płatne (na ulicy)
(dg)