Tajemniczy magazyn dzielnicy
6 lipca 2012
Nielegalny handel na bemowskich targowiskach to codzienność. Bez zezwolenia sprzedawany jest alkohol, ale wśród rekwirowanych przez urzędników towarów najczęściej zdarzają się... owoce, warzywa i kwiaty. Co dzieje się z przejętym łupem?
Przy Hali Wola, na skrzyżowaniu Powstańców Śląskich i Borowej Góry przy Biedronce, na Szobera, Czumy i przy skateparku na skrzyżowaniu Radiowej i Powstańców Śląskich.
Urzędnicy przyznają, że ciężko zwalczyć taki handel, gdyż sprzedający doskonale znają już zarówno pracowników urzędu, jak i strażników miejskich. Aby uniknąć kar, wystawiają osoby obserwujące, albo sprzedają z bagażnika. - Nim pracownicy podjadą na miejsce, okazuje się, że handlarz zniknął, albo np. zamknął bagażnik i śladu po towarze nie ma. Ciężko takie osoby wyłapać - przyznaje Mariusz Gruza z bemowskiego ratusza.
Co się dzieje z nielegalnym towarem?
- Nie chcemy zdradzać, gdzie składujemy skonfiskowany towar, gdyż chcemy dzięki temu uniknąć ewentualnych włamań do naszych magazynów - tłumaczy Gruza.
Wszystkie rzeczy, które zostaną odebrane nielegalnym handlarzom trafiają do magazynu, którym administruje urząd dzielnicy. Jak zapewnia wiceburmistrz Albert Stoma, nic z magazynu nie znika - za wyjątkiem kwiatów albo owoców. Jeśli tylko widać oznaki psucia, towar niszczony jest komisyjnie.
Niestety dzielnica nie może przekazać towaru np. do domów dziecka czy stołówek szkolnych, bo nie ma prawa dysponować nie swoim mieniem. - To nie jest nasz towar. Przepisy nie pozwalają na dysponowanie nim.
Jeśli ktoś chce odebrać swoje rzeczy, musi zwrócić się na piśmie do burmistrza o ich zwrot i udowodnić, że faktycznie jest ich właścicielem. Wcześniej dzielnica dokładnie weryfikuje taką osobę, sprawdzając np. czy nie ma zadłużenia wobec miasta choćby z tytułu podatków. - Jeśli stwierdzimy, że jest dłużnikiem, wówczas przedmiot wystawiany jest na licytację - wyjaśnia Mariusz Gruza.
W magazynie najczęściej składowane są warzywa, owoce i kwiaty. Skonfiskowany alkohol lub inne niepsujące się towary są przechowywane bez wyznaczonego limitu czasu. Urzędnicy przyznają, że handel alkoholem należy jednak do sporadycznych przypadków. Ale wśród towarów znajdują się także cenne perełki.
- Mamy w magazynie piękną, zabytkową wagę. Leży u nas już 2,5 roku. Nikt się po nią nie zgłosił - stwierdza Gruza.
Na walkę z nielegalnym handlem w ciągu całego ubiegłego roku ratusz wydał niecałe 8 tys. zł. W tych wydatkach mieszą się również godziny nadliczbowe pracowników wydziału działalności gospodarczej i zezwoleń, którzy kontrolują stoiska.
Ewelina Kurzak