Szantażował szefa grożąc inspekcją pracy
24 maja 2012
Co zrobić, jeśli pracodawca wywalił nas z roboty i na dodatek winien jest nam pieniądze? Krzysztof C. z Bielan znalazł sposób: szantaż!
Do firmy wysłał swoją przyjaciółkę, która twierdziła, że jest pracownicą inspekcji pracy i jest w posiadaniu nagrania, które ewidentnie wskazuje na łamanie przepisów prawa pracy. Była jednak gotowa puścić nagranie w niepamięć w zamian za drobną darowiznę w wysokości... 2 tys. zł. Właściciel firmy zdecydował się powiadomić bielańskich policjantów o tym, że jest szantażowany.
Policjanci przygotowali zasadzkę i gdy przedsiębiorca umówił się na przekazanie pieniędzy, na spotkanie udał się w towarzystwie mundurowych, którzy zatrzymali 42-letnią Monikę D. Po nitce do kłębka - szybko wyszło na jaw, kto był zleceniodawcą szantażu...
Monika D. i Krzysztof C. usłyszeli zarzuty za zmuszanie do wypłaty wierzytelności. - Pracodawca twierdzi, że rzeczywiście miał jakieś zobowiązania wobec Krzysztofa C., ale umawiał się z nim na konkretny termin uregulowania długu - mówi podkomisarz Elwira Brzostowska, rzeczniczka bielańskiej policji. Teraz przedsiębiorczej parze grozi do pięciu lat pozbawienia wolności.
TW Fulik
na podstawie informacji policji