Sprawa Chrcynna
9 marca 2016
Nazwa miejscowości Chrcynno powinna być droga sercu każdego mieszkańca Bemowa. W tej miejscowości pod Nasielskiem, nieźle skomunikowanej z Warszawą (przez Serock albo Nowy Dwór Mazowiecki), znajduje się drugie lotnisko należące do Aeroklubu Warszawskiego, urzędującego dziś głównie na Bemowie. Wszelkie uciążliwości związane z lotami statków powietrznych nad północno-zachodnią częścią Warszawy można by rozwiązać nakłaniając sportowców-aeroklubowiczów do korzystania z lotniska Chrcynno.
Przypomniało mi się lotnisko, gdy zetknąłem się z aferą w schronisku dla zwierząt w Chrcynnie. Od kilku już lat do właściwych i niewłaściwych urzędów trafiają skargi na warunki panujące w tamtejszym schronisku. Autorką skarg była działaczka Stowarzyszenia Obrońców Zwierząt, którą właściciele schroniska ciągają teraz za to po sądach. Skargi dotyczyły nieuzasadnionego uśmiercania zwierząt i przypadków znęcania się nad nimi. Według Biura Ochrony Zwierząt Fundacji dla Zwierząt ARGOS schronisko w Chrcynnie zajęło drugie miejsce na liście najgorszych, gdyż ginie w nim 48 procent przyjętych psów, w tym jedna trzecia z powodu wzajemnego zagryzania się zwierząt.
Huśtawka sądowa trwa od sześciu lat. Zawiadomienie o przestępstwie, umorzenie postępowania, uchylenie umorzenia, uniewinnienie, apelacja... W pojawiające się w sądach zarzuty wobec prowadzących schronisko można by wierzyć albo nie, gdyby nie to, że ostatnio policja w Nasielsku przeprowadziła kolejne dochodzenie, w ramach którego odbyły się sekcje zwłok i badania toksykologiczne padłych psów. Ustalono, że przyczyną śmierci zwierząt było niewątpliwie zatrucie rodentycydami hydroksykumarynowymi oraz strychniną - substancjami używanymi jako preparaty gryzoniobójcze. Pewnie nie zaskoczy Państwa informacja, że po dokonaniu tych ustaleń policja umorzyła śledztwo... z powodu niewykrycia sprawcy.
Ale przynajmniej jest dowód na to, co sprawca sprawił - psy były ewidentnie trute. Ciekawe, ile schronisk w Polsce to w psiej rzeczywistości obozy śmierci? Interes naprawdę nie jest zły: za każde "zniknięte" zwierzę gminy płacą ok. 3 000 zł.
Maciej Białecki
były wiceburmistrz Pragi Południe (2002-2004) i radny sejmiku mazowieckiego (2002-2006)