Socjalizm od przedszkola
20 kwietnia 2007
Co roku o tej porze wraca "dyżurny" temat - przedszkola. W gazetach dziennikarze podgrzewają atmosferę grzmiąc tytułami: "Nawet niemowlaki walczą o miejsce w przedszkolu" (Życie Warszawy), "Bałagan w przedszkolach" (Dziennik) i podobnymi.
Autor jest wiceburmistrzem dzielnicy Białołęka |
Możliwe, że jeszcze w tym roku otworzymy filię przedszkola publicznego na zielonej Białołęce, w bu-dynku prywatnym. Rozmowy i ustalenia są w toku. Jest to efekt wspólnej inicjatywy prowadzonej z biu-rem edukacji m.st. Warszawy. Przedszkola otworzymy, gdzie się da, jak skwito-wała nasze działania "Gazeta Wyborcza". Daliśmy ogłoszenia, przeprowadziliśmy ocenę zgłaszanych budynków i możliwości ich adaptacji. Teraz czekamy na decyzję i przyznanie środków.
Ponieważ co roku brakowało nam miejsc w przedszkolach postanowiliśmy temu zaradzić. Dokonaliśmy długofalowych analiz i przyjęliśmy na tym etapie założenie, że jedna trzecia dzieci powinna chodzić do przedszkoli publicznych, a dwie trzecie do pozostałych. Dlaczego? Po prostu nie stać nas na więcej. Przystępujemy do bu-dowy przedszkola na Ostródzkiej, planujemy rozbudowę już istniejącego przy Stru-mykowej. Podejmujemy starania, by zmienić zasady przyjęć dzieci i zmniejszyć tłok kwalifikacyjny. Stan obecny jest taki, że rodzice dzieci w przedszkolach pub-licznych płacą stawkę żywieniową w wysokości 6 zł dziennie plus opłatę stałą 89,91 zł. Razem około 250 zł. Dzielnica dopłaca w ramach dotacji około 680 zł mie-sięcznie do każdego dziecka. W przedszkolach niepublicznych dotacja ta wynosi około 510 zł. Stąd opłaty w przedszkolach niepublicznych są wyższe. Z uzyskanych informacji w "Smerfie" wynika, że rodzice płacą 600 zł, ale są i takie przedszkola, gdzie płaci się ponad 1000 zł. Inne są tam świadczenia. Możliwość spojrzenia w każdej chwili na dziecko przez internet, kontrola przebiegu zajęć, kwalifikacje per-sonelu, możliwość odbioru dziecka w wydłużonym czasie i inne udogodnienia. Uwzględnia się w opłacie amortyzację i zysk. Właściciele przedszkoli niepublicznych nie chcą przekształcenia ich w publiczne. Nikt nie czyni w tym zakresie starań. Warunki uzyskania takiego statusu wiążą się m.in. z prowadzeniem bezpłatnego nauczania i wychowania w zakresie co najmniej podstawy programowej wychowa-nia przedszkolnego.
Zamierzamy zmienić kryteria kwalifikacyjne do placówek publicznych, wprowa-dzić kryterium dochodowe rodziców. Tam, gdzie dajemy wszystkim równo, tak na-prawdę nie dajemy nikomu. Świadczenia powinny wspomagać rodziny o najniż-szych finansach. W tym roku kryterium to wprowadziliśmy tytułem eksperymentu w żłobkach (jedyna dzielnica). Wsparł nas wiceprezydent Włodzimierz Paszyński. Takie same zasady chcemy od przyszłego roku wprowadzić do przedszkoli. Przed-szkolom prywatnym zaproponujemy wymianę doświadczeń poprzez wspólne z publicznymi zajęcia, może szkolenia, zwiększenie kontaktów. Do wszystkich musi dotrzeć, że najważniejsze jest kształtowanie osobowości przedszkolaka, a nie konkurencja.
Wkrótce zostanie zakończony proces przyjęć dzieci do przedszkoli publicznych i będziemy mogli ocenić w pełni potrzeby i możliwości ich zaspokojenia.
Andrzej Opolski
Od redakcji
Zamieszczamy wypowiedź wiceburmistrza pełni obaw o reakcję mieszkańców. Wie-le razy poruszaliśmy temat przedszkoli i wiemy, że rodzice odmiennie widzą prob-lem i przedstawiają inne rozwiązania. Z powyższej wypowiedzi wynika, że w zasa-dzie sprawa przedszkolaków została pozytywnie załatwiona, choć przedstawione rozwiązanie zasadniczo nie rożni się od tych z lat ubiegłych. Znów większość dzieci trafi do znacznie droższych przedszkoli niepublicznych, a ich właściciele nie otrzy-mają wyższej dotacji. A przecież zdecydowana większość rodziców chce po prostu mniej płacić za przedszkola. Niestety w tym kierunku nowe władze nie podjęły żadnych działań. Czekamy na opinie mam i tatusiów. Prosimy je przesyłać na e-mail: echo@gazetaecho.pl.Problemu nie przespaliśmy - pisze wiceburmistrz. Naszym zdaniem właśnie stracono kolejny rok. Jest to tym bardziej przykre, że połowę tego czasu przespała w większości młoda i mająca małe dzieci rada dzielnicy.