Samoobrona Kobiet
9 września 2003
Celem profesjonalnie przygotowanych systemów samoobrony dla kobiet nie jest konserwacja zdrowia, zdobywanie sprawności fizycznej czy duchowe doskonalenie. Systemy te powstały po to, by uczyć praktycznego przeciwdziałania fizycznej i psy-chicznej przemocy wobec kobiet.
|
Szkolenie PSDK (Program Samoobrony Dla Kobiet) nie opiera się na przekazywaniu rad w rodzaju "nie chodź ciemną ulicą" czy "nie zakładaj krótkich spódniczek". Zamiast tego przeprowa-dzamy trening pewnych praktycznych umiejętności psychologicznych służących do przeciwdziałania potencjalnym sytua-cjom przemocy.
Metodyka tego treningu wymagałaby osobnego omówienia, dlatego też w tym artykule zostaną przedstawione w trzech punktach konkretne sytuacje zagrożenia.
Wzywanie pomocy
Amerykański psycholog społeczny Elliot Aronson, w książce pt. "Człowiek istota społeczna" opisuje następującą sytuację. 13 marca 1964 roku wiadomość o niezwykłym morderstwie wstrząsnęła mieszkańcami Nowego Jorku. Przez prawie czterdzieści minut 38 dorosłych osób biernie przyglądało się z okien, jak mężczyzna uzbrojony w nóż zakłuwa na trawniku młodą kobietę. Kity Genovese próbowała uciekać i broniła się. Głośnym krzykiem wzywała pomocy. Walczyła o życie przez ponad pół godziny. Trzy razy ktoś zaciekawiony hałasem zapalał światło i wyglądał przez okno. Za każdym razem zabójca spłoszony opuszczał na chwilę ofiarę i po chwili wracał. Nikt nie zrobił nic, by pomóc napadniętej. Świadkowie obserwowali zajście z okien własnych mieszkań, gdzie mieli telefony. Nikt nie zadzwonił. Wielu z nich miało w domu broń, ale nikt jej nie użył. Kiedy policja przyjechała na miejsce, Kity była martwa już od ponad godziny.Jak to możliwe, że młoda kobieta może zostać pobita, zgwałcona lub zabita na oczach kilkudziesięciu całkowicie normalnych zdrowych mężczyzn?
Częstotliwość tego rodzaju wypadków zapoczątkowała serię badań psychologów nad zjawiskiem rozproszenia odpowiedzialności. Przez wiele lat wynajęci statyści krążyli po ulicach miast udając atak padaczki, napad, próbę skoku z mostu i cokolwiek możemy sobie jeszcze wyobrazić. Manipulowano takimi zmiennymi jak kolor skóry, wiek, płeć, rodzaj zagrożenia, ilość świadków czy miejsce i pora zdarzenia. Eksperymenty powtarzano w różnych krajach przez wiele lat i w chwili obecnej dysponujemy dość dokładną wiedzą na temat tego zjawiska.
Reakcjami przypadkowych świadków rządzą sztywne reguły. Być może gdyby znała je Kitty udałoby jej się przeżyć. Trudno jest się obronić przed prawdziwym atakiem prawdziwym nożem. Przykład Kitty pokazuje jednak, że jeśli sprawi się, by ktokolwiek ze świadków zrobił cokolwiek to można mieć szansę. Ktoś może napastnika wystraszyć krzykiem, zadzwonić po policję, rzucić stołkiem, zaświecić światłami samochodu, stłuc szybę wystawową włączając alarm... Setki możliwości.
Badania nad zachowaniem grup ludzkich wykazują, że w określonych warunkach całkowicie przypadkowi ludzie ryzykują nawet własne życie w celu udzielenia pomocy. Niestety przy stworzeniu nieco tylko odmiennych warunków ci sami ludzie nie są w stanie nawet wykonać telefonu na policję.
Prawa zachowań się tłumu są tak samo konkretne, jak zasady mechaniki i anatomii rządzące zakładaniem komuś dźwigni na łokieć i tak jak w przypadku dźwigni możemy te prawa znać i po odpowiednim treningu użyć ich w samoobronie. Właściwą technikę można tu wytrenować. Kobieta, która spowoduje, że świadkowie napadu pomogą jej nie musi być wysportowana, silna czy perfekcyjnie wyszkolona. Musi po prostu wiedzieć co zrobić, żeby przypadkowego świadka zmienić w swojego sojusznika i pewne zachowania musi mieć przećwiczone.
Ucieczka
Wyobraź sobie następującą sytuację: przechodzisz zamyślona przez jezdnię i nagle słyszysz obok siebie pisk opon i klakson. Co robisz? Skoro ktoś hamuje, to znaczy, że znalazłaś się w nienajlepszym miejscu. Najlogiczniejszy byłby skok w którymkolwiek kierunku, bo raczej żadne miejsce nie będzie gorsze niż to, w którym jesteś. Czyli ucieczka. Ale w dziewięciu przypadkach na dziesięć ludzie stają się wtedy całkowicie sztywni. Zamykają oczy i nie ruszają się przez około półtorej sekundy. Istnieje taki poziom stresu, przy którym ucieczka nie jest możliwa i jest to jeden z głównych powodów, dla których w praktyce tak niewiele napadniętych kobiet ucieka. Nie uciekają, bo za bardzo się boją.Uciekanie to technika obrony jak każda inna i tak jak każda technika wymaga treningu. W realnej sytuacji nawet, jeśli uda się zmienić strach w aktywność i spróbować ucieczki trzeba często odwrócić się w jakimś kierunku, wyminąć coś, co dopiero po odwróceniu się zauważysz i osiągnąć maksymalną szybkość już na pierwszych kilku metrach. Nie wpaść na ścianę. Minąć stojący za plecami stół, krzesło, latarnię albo człowieka. Nie zdradzić się jakimś ruchem z zamiarem wystartowania do biegu. Zerwać się z pozycji siedzącej. Wyplątać się z trzymanej przez napastnika kurtki lub płaszcza. Nie przewracając się zbiec w dół po schodach. Otworzyć nieznane drzwi we właściwą stronę. Znaleźć właściwy guzik w nieznanej windzie. Nie potknąć się. Uciekać we właściwym kierunku. Nie minąć okazji do wezwania pomocy. Oczywiście dobry czas na setkę może być dodatkowym atutem, ale ucieczka jest specyficzną umiejętnością i wymaga specjalnego treningu.
Specyficzną formą uciekania jest uniemożliwienie transportu. Kobiety podczas napadu często są przenoszone, przemieszczane - np. wciągane są do bramy, samochodu, pokoju, czy krzaków - i dopiero w tym miejscu odbywa się właściwy napad połączony z ciężkim uszkodzeniem ciała. Czasami uwolnienie się z uchwytu jest niemożliwe. W takiej sytuacji zdarza się, że opłacalne jest rozłożenie się na ziemi i symulowanie utraty przytomności albo kurczowe zaplecenie nóg wokół nóg napastnika.
Tego rodzaju działanie bardzo utrudnia transport, a widok leżącej kobiety i szarpiącego się z nią mężczyzny jest zdecydowanie bardziej alarmujący niż widok kobiety prowadzonej pod ramię i syczącej "proszę mnie puścić". Może się zdarzyć że leżąc otrzymasz kilka ciosów lub kopnięć, ale najczęściej i tak będzie to niczym w porównaniu z tym, co dla ciebie szykowano tam, dokąd nie dałaś się wciągnąć.
Walka
Czy napadnięta kobieta w ogóle powinna się bronić? Zdania na ten temat są podzielone, jednak przeważają głosy, że nie powinny. Argumenty jakie najczęściej padają brzmią następująco: opór kobiety i tak jest przecież z góry skazany na niepowodzenie i może spowodować tylko zwiększenie brutalności napastnika lub - powinna się poddać to mniej dostanie.Wyobraź sobie, że przez pomyłkę trafiłeś na miesiąc do więzienia i właśnie negocjujesz pod prysznicem z delegacją miejscowych recydywistów. Wzrost 220 cm, 140 kg samych mięśni i IQ 75. Co zrobisz? Ten sam uroczy dylemat. Każdy chce mieć wolny wybór.
Praktyka wykazuje, że w przytłaczającej większości przypadków podjęcie przez kobietę akcji obronnej opłaciło się. Bierność nie daję żadnej gwarancji bezpieczeństwa, a większość napastników pragnie osiągnąć cel jak najniższym kosztem. Jednak decyzja to nie wszystko. Mówimy o przygotowaniu kobiety do realnej sytuacji zagrożenia. Tu nie jest istotne zdobycie dyplomu ukończenia kursu gdyż dyplom w sytuacji zagrożenia nas nie obroni. Naszym celem nie jest także nadanie pasa ani wyuczenie etykiety dojo (sali treningowej). Cel kursu to zdobycie specyficznych umiejętności umożliwiających obronę przed prawdziwym zagrożeniem. Jak tego dokonać?
System PSDK składa się z 3 etapów. Każdy z nich trwa w zależności od intensywności kursu dwa tygodnie lub dwa i pół miesiąca. Podczas pierwszego etapu instruktor zachowuje się jak prawdziwy napastnik, stopniując oczywiście poziom trudności. Atakowana kobieta broni się z pełną siłą i szybkością zadając ciosy i kopnięcia. Umożliwiają to specjalne ochraniacze i tarcze treningowe, w które wyposażony jest instruktor. Napastnik aktywnie przeciwdziała jej akcjom, a otrzymując "dobre" ciosy reaguje neutralnie, czyli krzykiem, upadkiem, przekleństwami itd. Uwalnianie się z uchwytów wykonuje się instynktownie, a techniki w czystej postaci "zrób to i to" są tu ograniczone do minimum. Walka zaczyna się z pozycji stojącej. Po przewróceniu atakowana broni się kopnięciami. Celem w obronie jest spowodowanie u napastnika kilkusekundowego "mocnego wrażenia" i ucieczka z głośnym krzykiem.
Ćwiczące uczą się kopać i bić wyłącznie na tarczach na opancerzonym instruktorze. Uderzenia wypracowane na tarczach i w walce nie mają nic wspólnego z czystą techniką. W walce w zwykłej sali treningowej absolwentka PSDK nie miałaby się czym popisać. Ale jej ciosy mają dwie ważne zalety. Są silne i naturalne, bo były zadawane z pełną siłą i szybkością ćwiczone w starciu z żywym, reagującym napastnikiem i tam się sprawdziły.
Drugi etap jest prawie w całości poświęcony walce na ziemi. Ponad połowa treningu to walka zadaniowa. Ćwiczące walczą tu już nie tylko z instruktorem, ale i między sobą.
Trzeci etap to łączenie walki w stójce z walką na ziemi. Trening nie odbywa się już jednak na sali, ale w terenie i jest to kolejna zaleta systemu PSDK.
W jednym artykule nie sposób oczywiście dokładnie opisać wszystkie aspekty PSDK, skupiłem się więc tylko na zasygnalizowaniu kilku wybranych zagadnień. Zainteresowane tematem samoobrony kobiety, które chciałyby uzyskać więcej informacji o PSDK zapraszam do odwiedzenia naszej strony internetowej kontakt telefoniczny.
Piotr Sztencel