Ruszyły dwa nowe żłobki. "Uczciwość się nie opłaca"
7 listopada 2017
Liczba publicznych miejsc dla dzieci żłobkowych przekroczyła na Białołęce 800.
30 października 300 małych mieszkańców Białołęki po raz pierwszy skorzystało z dwóch nowych placówek, które powstały przy Krzyżówki na Żeraniu i przy Truskawkowej na Brzezinach. Teraz dzielnica ma 831 publicznych miejsc w żłobkach, z czego 160 jest wykupionych u przedsiębiorców prowadzących żłobki niepubliczne.
Żłobki przy Krzyżówki i Truskawkowej to parterowe budynki z sześcioma oddziałami każdy.
Unijny absurd. Żłobki puste, bo rodzice pracują
Władze Warszawy przy budowie żłobków na Białołęce skorzystały z dofinansowania Unii Europejskiej. Unijny program ma swoje wymogi. Większość rodziców starających się o miejsce w trzech żłobkach... nie spełnia jego kryteriów.
Jak reklamuje urząd dzielnicy, ich sale są przestronne i kolorowe a zakupione zabawki wspierają rozwój psychoruchowy oraz poznawczy dzieci. Budynki korzystają z odnawialnych źródeł energii. Każdy z nich kosztował ponad 6 mln zł.
Bezrobotni mają łatwiej
- Nowe miejsca w żłobkach to podwójna szansa dla rodziny: rodzice mogą wrócić do aktywności zawodowej a ich dziecko jest pod dobrą opieką, która zapewnia harmonijny rozwój od najwcześniejszych lat - powiedział na otwarciu placówki przy Truskawkowej wiceprezydent Włodzimierz Paszyński.
Słowa o "powrocie do aktywności zawodowej" trzeba potraktować dosłownie. Ponieważ nowe białołęckie żłobki zostały zbudowane właśnie w ramach unijnego projektu "Żłobek dla malucha szansą na powrót do aktywności zawodowej rodzica", przyjmowane są do nich dzieci rodziców bezrobotnych lub chcących wrócić do pracy po urlopach rodzicielskich czy wychowawczych. Kryteria faworyzujące dzieci bezrobotnych rodziców będą obowiązywać przez najbliższe trzy lata.
Rodzicu - kombinuj
- Jestem mamą dziecka spoza projektu - mam trójkę dzieci i niestety (sic!) pracuję. Chciałam dostać miejsce w żłobku przy ul. Truskawkowej. Przy pierwszej rekrutacji podobno było ok. 40 dzieci spełniających warunki projektu... - pisze nasza czytelniczka. - Sugerowano mi wzięcie urlopu wychowawczego na trochę, ale nie chciałam oszukiwać. Poza tym dostałam też informację, że skoro jest tak mało dzieci, to żłobek będzie "uzupełniany" dziećmi pracujących rodziców. Uspokoiło mnie to i doszłam do wniosku, że wystarczy poczekać... Szybko okazało się, że nie mam na co, ponieważ wielu rodziców poszło na układ pt. "Kombinuj i weź na chwilę wychowawczy". Wnioski są dość smutne: uczciwość się nie opłaca - dodaje z rozgoryczeniem czytelniczka.
Wniosek
Żłobki na Białołęce nie są dla uczciwie pracujących rodziców, których przecież w Warszawie jest zdecydowana większość. Po co władze miasta brały udział w programie, którego celem jest walka z bezrobociem? Przecież bezrobocia u nas od dawna nie ma. Unijne hasła "aktywizacja zawodowa", "powrót do pracy po urlopie macierzyńskim" nijak nie pasują do naszych realiów, ale w takich programach są unijne pieniądze i z punktu widzenia urzędników... grzech z nich nie skorzystać.
(red)
.