Ratujmy kapliczkę przy parku Sowińskiego
14 kwietnia 2015
Na rogu Wolskiej i Elekcyjnej, przy płocie parku Sowińskiego, niszczeje murowana kapliczka. Dokładniej - jest to pamiętający przedwojenne czasy krzyż otoczony ogrodzeniem. Obok spacerują przechodnie, pędzą tramwaje. A kawałek historii toczony jest przez grzyb.
Stan kapliczki przy parku Sowińskiego jest alarmujący, choć jest to swoiste miejsce pamięci.
- W czwartym dniu Powstania Warszawskiego ludność zamieszkująca domy, gdzie obecnie mamy skwer Zdzisława Pacaka-Kuźmirskiego u zbiegu Wolskiej i Kasprzaka, szukając schronienia trafiła do katakumb, gdzie znaleźli ich Niemcy. 61 osób zostało ustawionych przy tej tabliczce i rozstrzelanych - opowiada nam pan Zbigniew, mieszkaniec okolicy i pasjonat historii Woli. Dodaje przy tym, że liczba 61 nie jest jednak miarodajna. - Zabitych zostało 60 osób. Uratował się 14-letni chłopiec, któremu udało się uciec. Zginęła wtedy jego rodzina. Chłopiec nazywał się Wiesław Kępiński. Napisał o tym później książkę pt. "Sześćdziesiąty pierwszy". Po wojnie dał ogłoszenie do "Expressu Wieczornego", że szuka rodziny zastępczej. Przygarnął go pisarz Jarosław Iwaszkiewicz i jego żona. Pan Wiesław do dziś mieszka na Woli - opowiada.
Mieszkańcu - zrób to sam
Co zrobić, żeby taką kapliczkę utrzymać przy życiu? Zdaniem mieszkańców i radnych to zadanie należy do urzędu dzielnicy.
A tymczasem... - Nie ma u nas osób zajmujących się tego rodzaju sprawami. Kapliczka przy Wolskiej znajduje się w pasie drogowym Zarządu Dróg Miejskich. Może więc ta instytucja lub Zarząd Oczyszczania Miasta - sugeruje rzecznik urzędu Mariusz Gruza.
- Jeżeli coś jest w naszym pasie drogowym, to my to raczej usuwamy. Kapliczkami się nie zajmujemy - dementuje jednak rzeczniczka ZDM Karolina Gałecka.
- Na podstawie zarządzenia prezydenta miasta z 1 sierpnia 2006 roku miejscami pamięci opiekują się władze dzielnicy - zauważa rzeczniczka ZOM Iwona Fryczyńska. Czy w tej definicji mieści się kapliczka? - Z naszych obserwacji wynika, że dbaniem o odpowiedni stan takich miejsc zajmują się po prostu mieszkańcy - zauważa rzeczniczka.
Tak więc, jeżeli komuś zależy na tym, by miejsce przy Wolskiej przetrwało, niech skrzyknie sąsiadów i sam tym się zajmie. Po to właśnie mamy urzędy, by brać sprawy we własne ręce.
mac